środa, 28 listopada 2012

Rozdział 13.



-Nawet nie grzeb po moich folderach ze zdjęciami. - spojrzałam na niego.
-Za późno. - wyszczerzył się. - Ej, ej. Że to niby Ty ?
Podeszłam bliżej niego, a na monitorze zobaczyłam zdjęcie, które chciałam ukryć Przed Michałem. Poczułam, że moja twarz robi się czerwona.
-Aaaa. Więc to Ty byłaś tą moją wielką fanką, która nie chciała odejść ode mnie bez zdjęcia i autografu. - zaśmiał się. - Doskonale to pamiętam.
-Ha, ha, ha. Pośmialiśmy się, dziękuję. - zabrałam mu laptopa i zamknęłam folder ze zdjęciami. - To jaki film oglądamy ?
-Hm.. A jakie masz ? - uśmiechnął się.
-Różne. - wytknęłam język w jego stronę.
-Może Kac Vegas ? - poruszał zabawnie brwiami.
Otwierając folder z filmami pokiwałam twierdząco głową i wśród setek filmów odnalazłam ten wybrany prze Kubiaka. Z szafki nocnej, która znajdowała się przy łóżku, wyjęłam głośniki. Podłączyłam je w odpowiednim miejscu do laptopa i postawiłam go na podłodze, obok stolika z pudłem, zwanym telewizorem. Włączyłam film i usiadłam na podłodze opierając się łóżku. Obok mnie usiadł Misiek. Wpatrywał się w film jakby ani razu go nie widział, ale mnie on już nudził. Oglądałam go setki razy z Filipem i Karoliną. Ale nie mogłam odmówić Michałowi. Komu jak komu, ale jemu na pewno nie ! Nie wiedzieć dlaczego moje powieki opadły, co sprawiło, że oczy się zamknęły. Moja głowa mimowolnie opadła na ramię Michała. Przebudziłam się gdy siatkarz zaczął się śmiać. Rozejrzałam się dookoła i spojrzałam na zegarek. Wybijała godzina 22.
-Trochę sobie pospałaś. - zaśmiał się. 
-Wiem, przepraszam. - delikatnie się uśmiechnęłam. - Ale oglądałam ten film już setki razy z Filipem.
-Filipem ? - spojrzał na mnie niepewnie.
-Z bratem. - uśmiechnęłam się. - Tak się nazywa mój brat.
-No to mogłaś powiedzieć, obejrzelibyśmy coś innego. - uśmiechnął się delikatnie.
-Nie powinieneś już iść ? - spojrzałam na niego. - Jutro rano masz trening.
-No tak. - na jego twarzy wyraźnie namalował się grymas niechęci.
Podniósł się i podał mi dłoń pomagając wstać z podłogi. Odprowadziłam go do drzwi. Pożegnałam się z nim całując go w policzek, przy czym Michał delikatnie mnie objął. Wiecie jaki cudownych zapach mają jego perfumy ?! Po prostu genialne ! Otworzyłam mu drzwi, a gdy wyszedł zamknęłam je i zabierając pidżamę z łóżka weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic i ubrałam swoje nocne rzeczy. Wyłączyłam laptopa odłączając od niego głośniki. Nie ruszałam go z podłogi, nie miałam już na to siły. Wygodnie ułożyłam się na łóżku, zamknęłam oczy i zasnęłam.

***

Budzik obudził mnie o godzinie 5. Tak, właśnie tak wcześnie rano, a co się będę ! Szybko podniosłam się z łóżka i weszłam do łazienki. Tam już czekał na mnie strój na poranny jogging. Ubrałam się, a do tego włosy spięłam w koka. Wyszłam z łazienki i zabrałam swoje MP4, po czym wyszłam z pokoju. Windą zjechałam na dół. Wyszłam na dwór, a przez chłód po moim ciele przeszły ciarki. Szybko się ruszyłam. Wolnym truchcikiem pobiegłam w stronę lasu. Ze słuchawkami w uszach ta droga nie wydawała się długa. Pod lasem usiadłam na pniaku, aby trochę odetchnąć. Po krótkiej przerwie powolnym truchcikiem wracałam w stronę ośrodka. Weszłam do środka i schodami weszłam na swoje piętro. Pod drzwiami pokoju wyjęłam z uszu słuchawki i weszłam do środka. Z szafy wyjęłam ciuchy i zaszyłam się w łazience. Co jak co, ale po porannym bieganiu trzeba wziąść prysznic. Tak też zrobiłam. Na suche ciało nałożyłam ubrania, włosy przeczesałam i pozwoliłam im swobodnie opaść na ramiona, po czym wyszłam z łazienki. Do kieszeni szortów włożyłam telefon i opuściłam pokój. Windą zjechałam na parter, a gdy ją opuściłam uśmiechem przywitałam recepcjonistkę. Swoją drogą zastanawiałam się po co ona tutaj jest, skoro cały ośrodek jest zarezerwowany dla siatkarzy, ale to nie była moja sprawa. Z kieszeni wyjęłam telefon i spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 10. Miałam godzinę na zjedzenie śniadania. Weszłam na stołówkę, a tam już siedzieli siatkarze. 
-Guten tag. - powiedziałam do kucharki.
Gdy uzyskałam odpowiedź wydała mi posiłek. Tosty z herbatą owocową. Tak, postawiłam na inny napój niż sok. Zabrałam z okienka talerz i usiadłam przy stoliku.
-Nie usiądziesz przy nas ? - usłyszałam.
-Nie, dziękuję, nie skorzystam. - odparłam niechętnie. 
-No chodź, przecież Cię nie zjemy. - wtrącił się Kurek. - Jeżeli Ty nie przyjdziesz to my przysiądziemy się do Ciebie.
-Jeżeli to zrobicie to poczujecie na swoim ciele tosty wraz z gorącą herbatą. - spojrzałam na nich. - Nadal tego chcecie ?
Odpowiedzi nie usłyszałam . W spokoju zjadłam śniadanie. W pośpiechu dopiłam herbatę i odniosłam puste naczynia do okienka, w którym zabrała je ode mnie miła pani kucharka. Można powiedzieć, że w biegu weszłam na salę, bo miałam dosłownie dziesięć minut, aby tam dotrzeć. Przywitałam się z trenerami i usiadłam na ławce.
-Byłem u Ciebie rano, ale widocznie spałaś jak zabita, bo nawet nie krzyknęłaś tego swojego "nie ma nikogo". - zaśmiał się Michał podchodząc do mnie.
-Nie było mnie w pokoju. - uśmiechnęła się. - Byłam trochę pobiegać z rana.
-Ty biegasz ? - spojrzał zdziwiony. - Zadziwiasz mnie jeszcze bardziej. 
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo trener przywołał ich na zbiórkę. Zgodnie z "rozkazem" stanął obok trenera. Anastasi zarządził krótką rozgrzewkę z rozciąganiem, a później ćwiczenie zagrywki i przyjęcia. Nagle na salę wpadła recepcjonistka.
-Przepraszam czy jest może ta stażystka, Marlena ? - zapytała się trenera.
Ten wskazał dłonią w moim kierunku. Długo nie musiałam czekać. Podeszła do mnie i uśmiechnęła się delikatnie.
-Przepraszam, ale ktoś do Pani przyjechał. - powiedziała. 
-Nie Pani, aż taka stara nie jestem. - zaśmiałam się. - Ale kto to taki ?
-Nie wiem, nie przedstawił się. - wydusiła zdyszana.
Gdy tylko uzyskałam zgodę od trenera na wyjście wraz z Marą (tak nazywała się ta dziewczyna) opuściłam halę i ruszyłyśmy wolnym krokiem w stronę recepcji. Gdy zobaczyłam kto na mnie czeka aż pobladłam. 



_________________________________________

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 12.



-Sam jesteś pusty, Bartman. - odparł siatkarz.
-Weźcie się ogarnijcie, co ? - wtrąciłam się w ich rozmowę.
-Odezwała się ta szczera z trenerem. - dodał ironicznie Jarosz.
-Coś Wam nie pasuje czy jak ? - podniosłam się z krzesła.
-Tak. - odparł Winiar. - Na przykład to, że pokablowałaś na nas trenerowi. 
-Oooo, czyżbym kogoś uraziła ? - zaśmiałam się ironicznie. - Na następny raz zapamiętajcie sobie, że ze mną się nie zadziera, bo zawsze się odpłacam tym samym. 
Wzięłam do ręki talerzyk, na którym miałam obiad, a do drugiej szklankę z sokiem. W drodze do okienka dokończyłam sok i wraz z talerzem oddałam go kucharce. 
-Danke. - posłałam jej uśmiech, a kobieta odpowiedziała tym samym. 
-Jeszcze szprecha z kucharką. - parsknął Kurek.
Nie odpowiedziałam, tylko uniosłam rękę do góry, wystawiłam ją za plecy i pokazałam w ich stronę jakże miłego i kulturalnego środkowego palca. Wszyscy ucichli, ale co się dalej działo to już nie wiem, bo sobie wyszłam. Windą wjechałam na swoje piętro i postanowiłam, że wybiorę się na basen. Z półki wyjęłam strój kąpielowy, sweterek i torbę. W łazience ubrałam się i spięłam włosy. Z łóżka podniosłam sweterek, który narzuciłam na swoje ciało, a do torby schowałam biały, delikatny ręcznik. Telefon położyłam na szafce nocnej i wyszłam z pokoju. Dochodziła godzina 17, więc miałam czas dla siebie. Tak jak i cały dzień. Weszłam do obiektu sportowego, w szafce zamknęłam torbę wraz ze sweterkiem, a ręcznik zabrałam ze sobą. Ułożyłam go na podłodze i wskoczyłam do wody. Przepłynęłam dwa razy długość basenu - nie ukrywając od zawsze lubiłam pływać. Ku mojemu zdziwieniu jak wychodziłam z wody na basen weszli siatkarze. Skrzywiłam się delikatnie. Ciało owinęłam w ręcznik, i skierowałam się ku wyjściu. 
-Już idziesz ? - Misiek podszedł do mnie.
-Tak. - odpowiedziałam krótko.
-Dlaczego ?
-Nie będę z nimi przebywać w jednym pomieszczeniu. - skrzywiłam się. 
-Nawet ze mną ? - zrobił te swoje tak zwane maślane oczka.
-Nie mówię o Tobie. - delikatnie się uśmiechnęłam. - Mówię o tych idiotach.
-Licz się ze słowami ! - krzyknął oburzony Piter. 
-Zamknij się ! - krzyknęłam w jego stronę. 
-Po treningu wpadnę do Ciebie. - usłyszałam cichy głos Michała.
-Dobrze. - uśmiechnęłam się.
Dając Kubiakowi buziaka w policzek pożegnałam się z nim i opuściłam basen. Z szafki zabrałam swoje rzeczy i z obiektu sportowego weszłam do "hotelu". Nie chciałam czekać na windę, więc schodami weszłam na czwarte piętro. Nie ukrywając zmęczyłam się, o wiele za dużo tych schodów ! Weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Zabierając z szafy pierwsze lepsze ubrania weszłam do łazienki i przebrałam się w suche ubrania. Włosy wysuszyłam i przeczesałam pozwalając opadać im swobodnie na ramiona. Ciało delikatnie spryskałam perfumą i wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku i włączyłam komputer. Standardowo weszłam na facebooka, a ku mojemu zdziwieniu napisała do mnie Karolina:

Co tam u Ciebie ? ;>

Jakoś leci, daję radę. ;). A jak z Filipem? Kiedy przyjedziecie mnie odwiedzić? ;D

Wszystko dobrze się układa. Jak znajdziemy chwilę czasu to wpadniemy do Ciebie. Autografy zebrałaś ? :D

Przyjechałam tutaj do pracy, a nie po autografy, głupku. ;d

No dobra, dobra. ;). 

Karo, muszę kończyć, bo ktoś puka. Odezwę się później, albo jutro. ;*

No narazie. ;*

Jak na złość. Pierwszy raz od przyjazdu tutaj miałam możliwość porozmawiania z przyjaciółką, a tutaj jakiś idiota mi to przerywa poprzez pukanie. Wkurzyłam się, ale gdy otworzyłam drzwi moja złość mimowolnie mi przeszła.
-Witam panienkę. - usłyszałam uchylając drzwi.
-Wejdź. - uśmiechnęłam się delikatnie. Michał wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi. Zza pleców wyciągnął krwistoczerwoną różę i podarował mi ją.
-Dziękuję. - na mojej twarzy pojawił się szerszy uśmiech.
Jako oznakę podzięki dałam mu buziaka w policzek. Różę położyłam na poduszce znajdującej się na łóżku. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na półkę. 
-Kto jest na tych zdjęciach ? - Kubiak uśmiechnął się.
-Tutaj jestem ja, moja przyjaciółka i mój brat. - pokazałam palcem wszystkie osoby. 
-Poważnie to jesteś Ty ? - siatkarz zdziwił się.
-No co, byłam pulchnym dzieckiem. - wytknęłam w jego kierunku język.
-Obejrzymy jakiś film ? - spojrzał na mnie. 
-Ty tu rządzisz. - wyszczerzyłam się.
Wziął mojego laptopa ponownie go uruchamiając. Jakby nie mógł wcześniej powiedzieć, abym go nie wyłączała. Idioci, idioci wszędzie ! Gdy się uruchomił zaczął szperać po moich folderach.
-Nie mówiłaś, że jesteś fanką siatkówki. - cwaniacko się uśmiechnął.


__________________________________________
Kolejny rozdział. ;>. Zapraszam do czytania. ;)


poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 11.



-Wracamy już ? - przerwałam moment niezręcznej ciszy.
Delikatnie się uśmiechnęłam i oddalając się o krok od siatkarze spojrzałam na niebo, na które wkradał się okrąg księżyca. Ponownie się uśmiechnęłam i spojrzałam na siatkarza. Widząc jego minę stwierdziłam, że nie był zadowolony z tego iż przerwałam tę "romantyczną" chwilę, ale co tam. Nie chciałam aby dalej to zaszło. Kurczę, co ja mówię! Chciałam, aby poszło to dalej, ale po prostu nie chciałam, aby stało się to tak szybko. Michał tylko kiwnął z niechęcią głową, odwrócił się i wolnym krokiem ruszył w stronę z której przyszliśmy. Ruszyłam zaraz za nim, a dłonie włożyłam do kieszeni szortów. Nie ukrywając, mimo iż było lato to wieczory były chłodne. Szłam obok Kubiaka. Trochę dziwnie się czułam, gdy panowała taka cisza. Ale cóż, przecież nie będę zaczynała rozmowy skoro atmosfera była nie za fajna. Cicho westchnęłam, a siatkarz spojrzał na mnie i stanął przede mną. Mocno mnie przytulił, po czym musnął mój policzek i złapał mnie za dłoń. Uśmiechnęłam się. Dalsza droga minęła w trochę luźniejszej atmosferze. Były żarty Michała, które mimo wszystko potrafiły mnie rozśmieszyć. Nawet jeżeli powiedział coś nieśmiesznego to jego mina sprawiła, że nie dało się nie śmiać. W końcu Michał to Michał. Przeszliśmy przez las i do ośrodka wróciliśmy polną dróżką. Przed samym ośrodkiem puścił moją dłoń, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Weszliśmy do budynku ośrodka, stanęliśmy przy windzie. Gdy tylko drzwi się otworzyły weszliśmy do środka i naciskając przycisk 4 drzwi się zamknęły. Po chwili winda się zatrzymała na odpowiednim piętrze, a drzwi się otworzyły. Wyszliśmy, a Kubiak odprowadził mnie pod drzwi. Stanęliśmy pod drzwiami.
-Dobranoc. - Michał uśmiechnął się.
-Śpij dobrze. - szepnęłam przytulając się do niego. 
Dziku odwzajemnił mój uścisk i pocałował mnie w policzek. Odszedł w stronę swojego pokoju, a ja otworzyłam drzwi i weszłam do środka zamykając je za sobą. Zabrałam pidżamę leżącą na pościeli łóżka i weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic. Ubrałam swoją zabójczą bluzkę z Gargamelem i szorty, a włosy wysuszyłam, po czym związałam je w luźnego koka. Wyszłam z łazienki i ułożyłam się wygodnie na łóżku okrywając ciało kołdrą. Zamknęłam powieki i po chwili zasnęłam.

***

Następnego dnia chłopaki mieli trening, a ja miałam dzień wolny, który dostałam od trenera w zamian za szczerość, którą okazałam mówiąc mu o alkoholu. Trochę żałowałam, ale z drugiej strony cieszyłam się, że chłopaki zobaczyli do czego jestem zdolna. Może i w końcu zrozumieją, że do mnie się nie podskakuje, bo jestem do wszystkiego zdolna. Wstałam około godziny 11 - w końcu mogłam się wyspać ! Podniosłam się z łóżka przecierając oczy i biorąc z szafy ubrania weszłam do łazienki. Ubrałam się, uczesałam dobieranego, który opadał na moje lewe ramię i zrobiłam delikatny makijaż. Spojrzałam w lusterko wiszące nad umywalką i przejechałam po ustach błyszczykiem. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Opuściłam łazienkę zamykając za sobą drzwi. Pościeliłam łóżko i spoglądając na zegarek stwierdziłam, że zejdę dopiero na obiad, aby nie jeść "śniadania" samotnie. Jak postanowiłam tak też uczyniłam. Około godziny 14 wyszłam z pokoju. Widną zjechałam na parter, po czym weszłam do stołówki. Odebrałam obiad z okienka i usiadłam przy wolnym stoliku. Nawet nie kierowałam się w stronę stolika siatkarzy, bo ciągle miałam z nimi spięcie i nie zapowiadało się na jego zakończenie. Po jakiś dobrych piętnastu minutach do stołówki weszli rozradowani siatkarze. Spojrzeli w głąb i gdy tylko mnie zobaczyli z ich twarzy zniknął uśmiech. Pokiwałam tylko głową i ponownie wróciłam do spożywania posiłku. Chłopacy usiedli na swoich miejscach, a ku mojemu zdziwieniu Michał K. podszedł wraz z obiadem do mnie. 
-Dzień dobry. - przywitał się całując mój policzek.
-Dzień dobry. - odparłam uśmiechając się.
Siatkarz usiadł naprzeciw mnie i zabrał się za jedzenie.
-Smacznego. - posłałam w jego kierunku uśmiech.
-Dziękuję i wzajemnie. - wyszczerzył się. - Dlaczego nie było Cię na porannym treningu ?
-Dostałam dzień wolny od trenera. - poruszałam zabawnie brwiami.
-Taaaaaaak ? - Michał wyraźnie się zdziwił. 
Nic nie odpowiedziałam, gdyż akurat przegryzałam zębami kawałek ziemniaka wraz z kawałkiem mięsa. Nie wypadało mówić z pełną buzią, więc pokiwałam twierdząco głową.
-A z jakiej to okazji ? - siatkarz zmarszczył brwi.
-Z tego powodu iż jestem z nim szczera. - zaśmiałam się.
-Kubiak, ale Ty jesteś pusty.. - wtrącił się któryś z siatkarzy.



________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. ;>


niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 10.



-Czego chcesz ? - zapytałam szorstko.
-Co Ty odwalasz ? Dlaczego tak pogrążasz nas u trenera ? - Michał podszedł bliżej mnie.
-Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. - odwróciłam się na piecie i ponownie ruszyłam w stronę wyjścia.
Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń. Kubiak stanął przede mną i spojrzał w moje oczy. Złapał moje dłonie i splótł ich palce wraz ze swoimi. Spojrzałam na nasze ręce, a po chwili mój wzrok przeniósł się na oczy siatkarza.
-Czy wtedy ten pocałunek coś oznaczał ? - spojrzał na mnie.
Zatkało mnie, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przyznać się do tego, że pocałowałam go ze względu na to, że coś do niego poczułam, czy nie ? Stop, stop. Przecież znałam go zaledwie tydzień, nie mogłam w tym czasie niczego do niego poczuć. Potrząsnęłam głową.
-Nie . - zabrałam swoje dłonie. - To było ot tak.
-Bądź szczęśliwa z tym swoim lovelasem. - westchnął Michał i wszedł do szatni. 
Wiedziałam, że źle zrobiłam okłamując go, ale nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Teraz miałam pustkę w głowie, chciałam aby te dwa miesiące minęły jak najszybciej. Gdy jechałam tutaj to cieszyłam się z tego, a teraz ? Właśnie, teraz nic już nie sprawia mi radości. Chciałabym wrócić do domu, ale przecież nie dam im tej satysfakcji i nie wyjadę ze Spały. Nie tym razem. Wyszłam z budynku, w którym znajdowała się hala i otarłam łzę, która spłynęła po moim policzku. Teraz musiałam być silna, przecież nie mogłam okazać swojej słabości, prawda ?
-Lena, poczekaj. - usłyszałam za sobą.
Po chwili podszedł do mnie Michał K. Stanął przede mną, złapał mnie za ramiona i spojrzał w moje oczy.
-Michał, proszę Cię, puść. - szepnęłam niemalże niedosłyszalnie.
Kubiak nie zareagował. Zbliżył tylko swoją twarz do mojej.
-Czy to był Twój chłopak ? - szepnął. - Ten, który Cię odwiedził ?
Nie wiedziałam co robić. Powiedzieć prawdę, czy nie. Michał odgarnął kosmyk moim włosów z oczu i spojrzał w nie. 
-Nie. - kiwnęłam przecząco głową. - To był mój brat. 
Michał mnie puścił, a ja spuściłam swój wzrok i usiadłam na ławce znajdującej się obok nas. Tak było lepiej. Powiedziałam mu prawdę, miał prawo wiedzieć. 
-Dlaczego nie powiedziałaś ? - kucnął przede mną. 
-Bo po co ? Po to, żeby padały setki innych pytań ? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach. - Nie potrzebowałam miliona zadawanych pytań. 
-Mogłaś po porostu powiedzieć.. - westchnął.
Po moich policzkach spłynęły łzy. Siatkarz otarł moje policzki i objął mnie swoimi ramionami. Wtuliłam się w niego. Tego potrzebowałam najbardziej. Ciepła i wsparcia w tym nieznanym dla mnie otoczeniu. Potrzebowałam kogoś kto będzie stawał w mojej obronie gdy będzie mi to potrzebne. 
-Chodź. - siatkarz szepnął. 
Delikatnie się uśmiechnęłam i wstałam. Siatkarz złapał mnie za dłoń i splótł nasze palce uśmiechając się. Spojrzałam na nasze dłonie, a później w oczy Michała. Gdy wchodziliśmy do ośrodka Kubiak puścił moją dłoń. Stanęliśmy przy windzie w oczekiwaniu aż drzwi się otworzą. Gdy tak się stało weszliśmy do niej, a Michał wcisnął przycisk z 4. Winda ruszyła. Po chwili drzwi ponownie się otworzyły i wyszliśmy. Siatkarz odprowadził mnie pod sam próg pokoju.
-Przejdziemy się później ? - delikatnie się uśmiechnął.
Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się. Przyjmujący otworzył mi drzwi i dał buziaka w policzek.
-Do zobaczenia. - szepnął oddalając się w stronę swojego pokoju. 
Zrobiłam krok przez próg i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Spoglądając na rzeczy znajdujące się w niej zastanawiałam się co wziąść. Wyjęłam pierwsze lepsze ubrania i razem z nimi weszłam do łazienki. Ubrałam się i poprawiłam makijaż. Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki i włączyłam laptopa. Przejrzałam każdą ze stron i wyłączyłam go, po czym zamknęłam i odstawiłam na półkę. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła godzina 18. 
-Puka się ! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam, że drzwi się otwierają.
-Przepraszam, ale to tylko ja. - Misiek wyszczerzył się i zamknął za sobą drzwi. - Chodź, idziemy.
Niechętnie się podniosłam. Nie miałam już ochoty nigdzie wychodzić. Tak przyjemnie siedziało mi się w "moim" pokoju. Jednak obiecałam, a przywykłam do tego, że dotrzymuję danego słowa. Wraz z Kubiakiem niezauważalnie wyszliśmy z ośrodka i skierowaliśmy się w stronę lasu.
-Uważać musimy na dziki. - wyszczerzyłam się.
-Przystojniejszych ode mnie nie ma. - przeczesał teatralnie włosy.
-Jasne, jasne, żeby nie czasem. - zaśmiałam się. 
-Sugerujesz coś ? - poruszał zabawnie brwiami.
Widząc jego uśmiechniętą twarz na mojej również pojawił się uśmiech. Nie był on sztuczny. Przy Michale czułam się na prawdę dobrze. W końcu ktoś inny niż brat czy przyjaciółka sprawiał, że się uśmiecham. Doszliśmy na wzgórze. Rozejrzałam się dookoła.
-Piękny widok. - szepnęłam spoglądając na okolicę.
Michał kiwnął tylko głową i stanął za mną. Objął mnie i pocałował delikatnie w policzek. Przekręciłam głowę w jego stronę i spojrzałam w jego oczy. Siatkarz przekręcił moje ciało sprawiając, że stałam do niego przodem. Uśmiechnęłam się delikatnie, a Kubiak uczynił to samo. Odgarnął kosmyk moich włosów zaczesując je za ucho. Ułożyłam swoje dłonie na jego torsie, a on zbliżył swoją twarz do mojej..


______________________________________
Każdy może spełnić swoje marzenia..


piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 9.




-Ale Michał.. - powiedziałam gdy drzwi były już zamknięte.
O co mu chodzi ? O jakiego chłopaka ? Przecież zostawiłam tylko brata i przyjaciółkę, więc o jakim chłopaku on mówi ? Pozostawiając te wszystkie pytania bez odpowiedzi weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Stwierdziłam, że na kolację też nie zejdę. Nie widziałam takiej potrzeby. No bo po co skoro Michałowi coś nie pasuje ? Jeżeli jemu to i reszcie pewnie też więc po co miałam się wtrącać w to wszystko? Westchnęłam tylko i spojrzałam na zdjęcia wiszące na ścianie. Przywoływały wspomnienia z lat młodzieńczych. Gdy tylko wzrok się na nie skierował uśmiech od razu wkradał się na twarz. W końcu wspomnienia będą zawsze odwiedzać moją osobę. Od przywoływania wspomnień wyrwało mnie pukanie do drzwi. Niechętnie podniosłam się z łóżka i je otworzyłam.
-Nie idziesz na kolację ? - Wiśnia uśmiechnął się.
-Nie, nie mam ochoty z Wami tam siedzieć. - delikatnie się skrzywiłam.
-Ale o co Ci znowu chodzi ? Co Ci nie pasuje ? - siatkarz wyraźnie się zdenerwował.
-Mi o co chodzi ? Właśnie to wam, a szczególnie Kubiakowi coś nie pasuje. - odpowiedziałam ironicznie.
-Jakbyś mu powiedziała, że zostawiłaś chłopaka to na pewno to wszystko tak by się nie potoczyło, mogłaś pomyśleć co robisz. - odparł siatkarz odchodząc od drzwi mojego pokoju.
-Jakiego chłopaka ? Weźcie się zastanówcie co w ogóle mówicie ! - krzyknęłam, po czym trzasnęłam drzwiami. 
Zdenerwowana usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Gdy komputer się uruchomił podłączyłam do niego głośniki i włączyłam piosenkę maksymalnie podgłaśniając. Nie reagowałam na krzyki zza ścian ani nie otwierałam drzwi gdy ktoś do nich pukał. Podniosłam się tylko i podeszłam do drzwi przekręcając w nich kluczyk. Gdy sprawdziłam czy drzwi są zamknięte ponownie usiadłam na łóżku i po raz kolejny włączyłam wcześniejszą piosenkę. Znów rozległo się walenie w ściany i do drzwi oraz szarpanie za klamkę. 
-Otwórz te drzwi do cholerny ! - krzyknął siatkarz. Po głosie rozpoznałam, że to Kurek.
-Odwalcie się i dajcie mi spokój ! - krzyknęłam. 
Siatkarze wyraźnie dali sobie spokój, a ja spojrzałam tylko na zegarek. Dochodziła godzina 21. Odłączyłam głośniki, wyłączyłam komputer i odstawiłam go na półkę. Weszłam do łazienki zabierając wcześniej ze sobą pidżamę. Zmyłam makijaż, odkręciłam kurek z ciepłą wodą i weszłam pod prysznic. Szybko się wykąpałam i opuściłam kabinę prysznicową. Wytarłam ciało w ręcznik, ubrałam pidżamę, a włosy wysuszyłam i spięłam w luźnego koka. Podeszłam jeszcze do drzwi i przekręciłam klucz otwierając je. Zagasiłam światło i po omacku położyłam się do łóżka okrywając ciało pościelą. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

***

Obudziłam się o 9. Szybko się ogarnęłam, bo o godzinie 11 miałam się wstawić na treningu chłopaków. Niechętnie wstałam i podeszłam do szafy wyciągając z niej ubrania. Wraz z ubraniami weszłam do łazienki. Umyłam twarz i otarłam ją w ręcznik. Ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i przeczesałam włosy pozwalając im opaść na ramiona. Oparłam się dłońmi o umywalkę i spojrzałam w lusterko nad nią wiszące. Uśmiechnęłam się i opuściłam pomieszczenie. Z szafki nocnej zabrałam telefon i schowałam go do kieszeni szortów. Wyszłam z pokoju i podeszłam do windy. Gdy drzwi się otworzyły weszłam do środka i wcisnęłam przycisk 0, aby zjechać na parter. Winda nie zatrzymywała się na żadnym z pięter, ale nie za bardzo mnie to interesowało. Gdy tylko winda się zatrzymała opuściłam ją i ruszyłam w stronę stołówki. Przywitałam się z recepcjonistką, po czym weszłam na jadalnię. Czułam na sobie wzrok siatkarzy, choć nie wiedziałam skąd on się wziął. Po prostu to olałam i podeszłam do okienka. Chwilę porozmawiałam z kucharką, która po rozmowie nałożyła mi na talerz sałatkę jarzynową i dała kilka kromek chleba. Do szklanki nalała mi sok pomarańczowy. Podziękowałam i zabrałam talerz ze śniadaniem i szklankę soku. Usiadłam przy stoliku i zabrałam się za jedzenie posiłku. Jadłam dość wolno, nie spieszyło mi się. Do treningu miałam jeszcze jakieś 30 minut. Spokojnie dokończyłam sałatkę i wypiłam resztę soku ze szklanki. Brudne naczynia zabrałam i odłożyłam, a kucharka je zabrała. Posłałam w jej kierunku uśmiech i jako ostatnia opuściłam stołówkę. Wyszłam z części mieszkalnej i skierowałam się w stronę hali. Weszłam do pomieszczenia i przywitałam się z trenerem.
-Chłopaki się skarżyli na głośną muzykę. - Andrea spojrzał na mnie.
-Taaak ? - zapytałam. - A czy pochwalili się piciem alkoholu ?
Specjalnie ostatnie zdanie powiedziałam dość głośno. W tamtej chwili siatkarze przerwali swoje rozmowy i swój wzrok skierowali na mnie. 
-Raz, dwa, trzy, do mnie ! - krzyknął trener, a siatkarze jak na rozkaz podlecieli do niego.
-Słucham pana, panie trenerze ? - wyszczerzył się Bartman.
-Za picie alkoholu macie dodatkowe trzy godziny treningu. - odparł trener.
-Ale jaki alkohol ? - Igła zrobił wielkie oczy.
-Nie pamiętasz Krzysiu ? - spojrzałam na niego. - Ten, który piliście w sobotę na tej "imprezie". - ostatni wyraz ujęłam w tak zwane króliczki.
Gdyby wzrok mógł zabijać to coś mi się wydaje, że już bym nie istniała. Siatkarze posłusznie wrócili do treningu, a ja usiadłam pomiędzy doktorem Sokalem, a trenerem Anastasim. Uważnie się przyglądałam chłopakom i spokojnie komentowałam każde ich zagranie. Trener przyglądał mi się ze zdziwieniem. 
-Grałaś w jakiś klubie ? - uśmiechnął się.
-W szkole podstawowej i gimnazjum. - zaśmiałam się. 
-Znasz się na tym. - poklepał mnie po ramieniu. 
Nie odpowiedziałam tylko skierowałam ponownie swój wzrok w boisko. Trener zakończył trening i pozwolił mi opuścić salę. Podniosłam się i wyszłam, a zaraz za mną szli siatkarze. Wyminęli mnie bez słowa, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
-Poczekaj. - usłyszałam za sobą i odwróciłam się.


czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 8.



Po prostu nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zrobiłam wielkie oczy, a z twarzy Michała zniknął uśmiech. Głowę spuścił w dół.
-Czyli się wygłupiłem. - westchnął. 
-Nie, nie. - uniosłam palcem jego głowę ku górze. - Po prostu nie wiem co mam powiedzieć. 
-Może po prostu "dziękuję"? - siatkarz zaśmiał się.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się i musnęłam policzek Michała.
Kubiak uśmiechnął się i złapał mnie pod rękę. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę lasku, którym doszliśmy do miasteczka. Przeszliśmy przez las, później skierowaliśmy się polną dróżką, aż w końcu po wyczerpującym całodniowym spacerze wróciliśmy do spalskiego ośrodka. Windą wjechaliśmy na nasze piętro. Misiek odprowadził mnie pod same drzwi, otworzyłam je. Siatkarz uśmiechnął się, oddal mi różę, którą całą drogę niósł za mnie. No co, nie chciał mi jej dać, żebym nie zniszczyła, więc wolał w trakcie drogi mieć ją w swoich rękach, prawda ? Zabrałam od niego różę i pożegnałam się z nim dając mu buziaka w policzek. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie i podsunęłam rękę z róża do nosa. Zaniosłam się jej zapachem i uśmiechnęłam się. Do rzeczywistości przywróciły mnie krzyki z korytarza i jakieś głośne gwizdy. Podeszłam do łóżka i położyłam na nim różę. 
-Zamknąć się, ktoś chce tutaj spać ! - krzyknęłam otwierając szeroko wrota do swojego pokoju.
-Jasne, jasne. W sukience będziesz spała ? - zaśmiał się Nowakowski. 
-Już nie udawaj takiego mądrego, bo i tak każdy wie, że tak nie jest. - parsknęłam w jego stronę mrużąc oczy.
-Uuuuuu, Lena nam się zdenerwowała. - zaśmiał się Bartman.
-A Ty to co, taki wielki atakujący ? - spojrzałam na niego. 
-Pewnie ! - wyszczerzył się.
-Niby z której strony ? - wyszłam w głąb korytarza. - Jak się nauczysz atakować to wtedy będziemy mogli pogadać. 
Cały korytarz poległ w głośnym śmiechu, ale jedynie ja tam byłam poważna. Kubiak do mnie podszedł i objął mnie ramieniem. Po tym jego wyczynie znów rozległ się gwizd. 
-Zamknijcie się do cholery. Coś wam się nie podoba czy jak ? - zmierzyłam każdego siatkarza wzrokiem.
-Pasujecie do siebie. - wypalił nagle Kurek, a ja zrobiłam minę typu "WTF?".
-Odczepcie się ode mnie i dajcie mi spokój ! - wrzasnęłam, aż na korytarz wybieg trener Anastasi.
-Co się tutaj dzieje ? - zapytał przestraszonym wzrokiem. - Do siebie !
Każdy z siatkarzy spuścił głowę i zaczął się cofać w stronę swojego pokoju. 
-Aaa, jeszcze jedno. - powiedziałam w stronę siatkarzy.
Każdy z nich się odwrócił w moją stronę spoglądając na mnie. Ja spojrzałam na Kubiaka i puściłam mu oczko. Stanęłam przed nim i delikatnie musnęłam jego usta. Siatkarze wlepili we mnie swój wzrok, po czym każdy z nich poszedł do swojego pokoju, a na korytarzu zostałam sama z Michałem.
-Przepraszam.. - szepnęłam.
-Nie masz za co przepraszać. - Misiek uśmiechnął się. 
-Po prostu wkurzyli mnie tym swoim dziecinnym zachowaniem i chciałam, aby dali mi spokój. - skrzywiłam się delikatnie.
-Teraz to tym bardziej będziesz miała przerąbane. - przyjmujący się zaśmiał.
Ponownie pożegnałam się z siatkarzem i zniknęłam za drzwiami swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wygodnie ułożyłam się w łóżku przykrywając się kołdrą. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 

***

Obudziłam się o godzinie 11. Przespałam śniadanie, ale co tam, to się wytnie. W sumie to nie byłam nawet głodna. Podniosłam się z łóżka rozciągając się w każdą z możliwych stron. Załatwiłam poranną toaletę, ubrałam się. Przeczesałam włosy i związałam je w luźnego warkocza, który opadał na ramię. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku włączając telewizor. W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. 
-A taki był spokój.. - powiedziałam do siebie. 
Ruszyłam swoje cztery litery i otworzyłam drzwi. Za nimi stał Bartek.
-Ktoś do Ciebie przyjechał, czeka przed ośrodkiem. - powiedział bez przekonania.
Zamyśliłam się nie wiedząc kto to może być i bez zawahania zjechałam windą i wyszłam z ośrodka.
-Filip ! - krzyknęłam biegnąc w stronę chłopaka.
Rzuciłam mu się na szyję, a ten mocno mnie przytulił i pocałował w głowę. Szeroko się uśmiechnęłam i wraz z bratem usiadłam na ławce przed ośrodkiem. No tak, mogłam się domyślić, że przyjedzie, przecież niedziele miał zawsze wolne. Mimo iż minął dopiero tydzień, bardzo się za nim stęskniłam.
-Co u Karoliny ? - spojrzałam na niego.
-Nie mogła przyjechać, bo pojechała do dziadków. - delikatnie się skrzywił.
-Aaaa, rozumiem. - uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy całe przedpołudnie. Byłam przyzwyczajona do jego obecności, zawsze był przy mnie. Nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że nie robi mi śniadania i nie przynosi mi kawy czy herbaty do pokoju jak to zawsze było. Ale wiedziałam, że spełniają się moje marzenia i że musiałam coś wybrać. Byłam pewna, że on sobie poradzi beze mnie, w końcu miał Karolinę, na nią zawsze mógł liczyć zarówno on jak i ja. Czułam się tak jakby minęły lata, a co dopiero będzie po tych dwóch miesiącach. Z obiadu też zrezygnowałam, chciałam się nacieszyć obecnością Filipa. Po długich rozmowach musiałam się z nim pożegnać. Nie chciałam, aby późno wracał, przecież w poniedziałek miał iść do pracy. Odprowadziłam go kawałek, parking był przy samym ośrodku. Przytuliłam się do niego.
-Pozdrów Karolinę. - uśmiechnęłam się.
-A Ty pamiętaj, że jak coś będzie nie tak to wystarczy jeden telefon. - szepnął  obejmując mnie.
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia, a ten pocałował mnie w czoło. Wsiadł do samochodu i odjechał. W dobrym humorze weszłam do ośrodka. Wiedziałam, że siatkarze wpatrywali się przez okno jak to było w ich zwyczaju. Wjechałam windą na swoje piętro, a tam spotkałam Michała.
-Przejdziemy się wieczorem ? - uśmiechnęłam się łapiąc go za rękę.
-Nie mam czasu. - bąknął pod nosem.
-Dlaczego jesteś taki niemiły ? - spojrzałam na niego.
-Dlaczego ? - zaśmiał się sarkastycznie. - Mogłaś wspomnieć, że zostawiłaś tam chłopaka.. - odpowiedział na swoje wcześniejsze pytanie i odszedł. 
Usłyszałam tylko trzask jego pokojowych drzwi.


wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 7.




Delikatnie się skrzywiłam, tak aby siatkarz tego nie zauważył.
-Zabiję.. - usłyszałam ciche mrukniecie Michała.
Spojrzeliśmy na osobę, które przerwała nam taniec. Widząc sylwetkę Winiarskiego zaśmiałam się jeszcze głośniej. Złapał mnie za dłoń i wyrwał z objęć Kubiaka. Chłopaki ustawili się wokół mnie. Stworzyli małe kółeczko, a ja wylądowałam w środku. Winiar kiwnął głową do Ignaczaka, a ten zmienił piosenkę. Słysząc początek piosenki zaśmiałam się. Lubiłam ją, ale chyba tylko z jednego względu: śpiewał ja mój ulubiony wykonawca. Siatkarze zaczęli tańczyć wokół mnie, a ja spoglądając na nich wzięłam z nich przykład. Pod koniec piosenki stali jak wryci patrząc się na mnie. Spojrzałam na każdego z osobna.
-Coś nie tak ? - delikatnie się uśmiechnęłam. 
-Nie mówiłaś, że tak genialnie tańczysz. - Winiar się oburzył.
Roześmiałam się i spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie w stołówce. Wybijała północ. Zmyłam się z imprezy chłopaków i ruszyłam schodami w stronę swojego pokoju. Jednak ktoś mnie zatrzymał. Odwróciłam się, a Misiek złapał mnie za dłoń.
-Ktoś nam przerwał taniec.. - szepnął podchodząc do mnie. 
Delikatnie się uśmiechnęłam. Przeszliśmy przez korytarz, po czym weszliśmy do mojego pokoju. Michał obrócił mnie w swoją stronę, dłonie ułożył na moich biodrach i delikatnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam jego uśmiech i spojrzałam mu w oczy kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. Siatkarz zaczął delikatnie poruszać moim ciałem w rytm.. No właśnie w jaki rytm? Przecież nawet nie leciała piosenka ! Zaśmiałam się cicho i schowałam swoją twarz w jego torsie. Czułam jak bije jego serca. Nie biło zwykłym spokojnym rytmem, jego uderzenia były przyśpieszone. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy . Delikatnie się uśmiechnęłam, a ten odwzajemnił mój uśmiech.
-Dziękuję za taniec. - pocałował mnie w kącik ust, uśmiechnął się i opuści mój pokój. 
Stałam jak wmurowana w podłogę. Nogi miałam jak z waty, nie mogłam nawet nimi ruszyć. Gdy tylko się opamiętałam zabrałam z półki pidżamę, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i położyłam do łóżka. dzisiejszego snu nikt nie byłby w stanie mi zakłócić. 

***

Obudziłam się o 10. O dziwno nikt nie krzyczał, że się pali i nie walił w moje drzwi. Jak na siatkarzy to było za cicho. Zwlekłam się z łóżka, odbębniłam poranną toaletę i ubrałam się. Była niedziela więc stwierdziłam, że spacer po śniadaniu dobrze mi zrobi. Wychodząc z pokoju zabrałam tylko torbę i zamknęłam za sobą drzwi. Wchodząc na stołówkę zobaczyłam siedzących przy stoliku siatkarzy. Zaśmiałam się tylko do siebie, zabrałam od kucharki posiłek i usiadłam obok nich. 
-Coś nie wyraźnie wyglądacie. - zaśmiałam się.
-Ha, ha, ha, żeśmy się pośmiali. - skrzywił się Bartman.
-ale Zbysiu, sam mówiłeś, że to tak na ruchy. - wytknęłam w jego stronę język.
Cały czas spędzony na stołówce minął w ciszy. Grzecznie i spokojnie zjadłam śniadanie. Podniosłam się zabierając torbę i brudne naczynia ze sobą. 
-A Panna Marlena gdzie się wybiera ? - usłyszałam głos Kurasia.
-A ja idę sobie pozwiedzać okolicę. - wyszczerzyłam się odkładając naczynia przy okienku. 
-To ja idę z Tobą. - Kubiak podszedł do mnie i odstawił naczynia.
Uśmiechnęłam się delikatnie i razem z Michałem wyszliśmy ze stołówki. Przy wyjściu na twarzy Miśka widniał szeroki uśmiech. Ruszyliśmy w stronę lasku.
-Nie musisz się bać, nic Ci nie zrobię. - Misiek zaśmiał się.
-Zabawne. - wytknęłam w jego stronę język i dźgnęłam go palcem w żebra.
Dość wolnym tempem szliśmy w głąb lasu rozglądając się po okolicy. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy typu iż Michał mimo tego, że co roku jest tutaj na zgrupowaniu ani razu nie był w okolicach lasu, bo nie chciał się zapuszczać w te okolice. Cała droga przez las minęła w dość luźnej atmosferze. Dogadywałam się z Michałem i właśnie z nim miałam najlepszy kontakt spośród siatkarzy. Z leśnej ścieżki weszliśmy na dróżkę miejską. Po jednej stronie były kawiarenki, a po drugiej sklepy czy też restauracje. Nie byłam w tej okolicy, pierwszy raz się zapuściłam tak daleko od ośrodka. Michał spostrzegł dość przytulną knajpkę, więc zaprosił mnie do niej. Weszliśmy do środka i ukryliśmy się w rogu. 
-Co dla Ciebie ? - siatkarz wychylił się zza karty, która wcześniej podał nam kelner.
-Ja poproszę gorącą czekoladę z bitą śmietaną. - wyszczerzyłam się zamykając kartę.
-Więc poprosimy dwie gorące czekolady w bitą śmietaną. - Kubiak zamknął kartę.
Kelner zapisał nasze zamówienie, zabrał karty i oddalił się. Mimo iż w Spale siatkarze byli dość znani to nie nacierali na postać Michała. Doceniali to, że chciał mieć trochę prywatności. Kelner przyniósł nasze zamówienie i podziękowaliśmy mu. Zabraliśmy się za próbowanie czekolady. Zamoczyłam usta w naczyniu, co sprawiło, że na moich warg znalazła się bita śmietana. Michał tylko się zaśmiał i wziął serwetkę, którą dostaliśmy wraz z czekoladą. Delikatnie wytarł moje wargi spoglądając mi w oczy. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 
Michał tylko uniósł kąciku ust ku górze i zamoczył usta w swojej czekoladzie. Wypiliśmy czekoladę, zjedliśmy rurkę, która była do niej dołożona, chwile posiedzieliśmy w kawiarni i jeszcze porozmawialiśmy. Michał spojrzał na zegarek, dochodziła godzina 17. Dość szybko minął ten czas w jego towarzystwie.
-Ja zapłacę. - Michał spojrzał na mnie wyciągając z kieszeni portfel.
-Nie będziesz za mnie płacił. - spojrzałam na niego.
-Zrób mi tą przyjemność i nie kłóć się. - siatkarz spojrzał na rachunek i położył na stoliku pieniądze.
Kiwnęłam tylko głową, podniosłam się i wyszliśmy z kawiarni. 
-Poczekaj chwilę. - siatkarz musnął mój policzek.
Nim się obejrzałam siatkarza już nie było obok mnie, a co najgorsze nie wiedziałam nawet gdzie zniknął. Stałam jak głupia przy wejściu do kawiarni. Po jakiś pięciu minutach Michał wrócił, a przed mój nos wystawił różę. Otworzyłam usta z niedowierzania. 
-Dla pięknej, piękna róża. - Misiek wyszczerzył się.


niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 6.


-Nie dziękuje, nie będę waszą pokojówką, dobranoc. - odparłam i położyłam się na łóżku okrywając swoje ciało kołdrą.
W pokoju rozległ się nieopanowany śmiech chłopaków. Westchnęłam cicho i otworzyłam oczy.
-Zamknąć się ! - krzyknęłam.
-Pomożesz ? - Zbyszek zrobił tak słodką minę, że nie szło mu odmówić. 
Chłopaki opowiedzieli mi o swoim "genialnym" planie. Gdy tylko skończyli wygoniłam ich z pokoju. Moje obijanie się poszło się walić, ale co tam. Czego się nie zrobi dla siatkarzy . Boże, jaka ja jestem głupia, ale cóż. Podniosłam się z łóżka, z szafy wyjęłam ubrania i weszłam do łazienki. Szybka poranna toaleta. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam się. Opuściłam łazienkę i wyszłam z pokoju kierując się w stronę windy. W oczekiwaniu na windę towarzystwa dotrzymał mi  Łukasz. W sumie to ja jemu, ponieważ on już tam stał gdy się tam zjawiłam. 
-Zauważyłem, że Dziku Cię podrywa. - spojrzał na mnie.
-Czy ja wiem czy podrywa. - zaśmiałam się. - Ja jakoś tego nie zauważam.
Naszą cudowną rozmowę przerwały otwierające się drzwi windy. Weszliśmy do środka i środkowy nacisnął przycisk 0. 
-Jak to się stało, że taka ładna dziewczyna zjawiła się tutaj ? - spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
-Jaka tam ładna. - zaśmiałam się. - Zwyczajna. 
-No ja tam wiem swoje. - Łukasz ukazał rząd swoich białych zębów.
Drzwi się otworzyły i wyszliśmy z windy. Jak na faceta przystało, pełna kulturka. Puścił mnie pierwszą, a sam wyszedł tuż za mną. Przy schodach stał Misiek, Bartek i Piter. Ci gdy tylko mnie zobaczyli od razu ruszyli w moją stronę. Nie wiem czy minęły chociaż dwie sekundy, a oni już stali obok mnie. Misiek złapał mnie pod rękę, a z drugiej strony to samo uczynił Bartek.
-No to jak, rozmawiałaś może z trenerem ? - wyszczerzyli się.
-Nie. - odpowiedziałam.
Ich miny mówiły wszystko. Wyrwałam się z ich "objęć" i weszłam na stołówkę. Odebrałam swoją porcję śniadania. Usiadłam przy stoliku z trenerami i doktorem Sokalem. 
-Dzień dobry. - przywitałam się z uśmiechem. 
-Dzień dobry Marleno. - odwzajemnili mój uśmiech.
-Panie trenerze, miałabym do pana malutką prośbę. - spojrzałam na Anastasiego starając pokazać się dłonią jak małą prośbę mam.
-Słucham Cię. - trener zabrał się spożywanie posiłku. 
-Bo chciałam się pana zapytać, czy mogłabym zrobić taką małą powitalną imprezę. - wyszczerzyłam się. 
-Małą ? - spojrzał na mnie kątem oka.
-No tak. - uśmiechnęłam się. 
-Dobrze, niech będzie. Ale ja nie dam rady w tym uczestniczyć. - delikatnie się uśmiechnął. - Wyjeżdżam na spotkanie z prezesem Przedpełskim wraz z drugim trenerem, więc jakbyś mogła to zadbaj o chłopaków, aby nie robili jakiś głupot.
-Oczywiście, może pan na mnie liczyć. - wyszczerzyłam się. 
Resztę czasu spędzonego przy stoliku ze sztabem spędziłam w totalnej ciszy. Dziwnie to wyglądało, ale cóż. Gdy tylko skończyłam swój posiłek odniosłam talerz do okienka, z którego wcześniej go zabrałam i wyszłam ze stołówki. Zaraz za mną uczynili to siatkarze, którzy stanęli naokoło mnie. Wyglądało to jak kółko różańcowe, ale co tam. Jak kto woli. 
-I co, i co ? - Piotrek zaczął skakać w miejscu i klaskać w dłonie.
-Uspokój się, zachowujesz się gorzej niż sześcioletnie dziecko. - cała grupa wybuchnęła śmiechem.
-Wiesz, dzięki. - Nowakowski stanął bez ruchu i założył ręce na torsie.
-Więc.. - rozpoczęłam. - Trener powiedział, że nie.. - siatkarze przerwali mi. 
-No to nici, trza będzie zamknąć się w pokoju i spać. - westchnął Ignaczak. 
-Mogę skończyć, czy nie ? - spojrzałam na nich.
-I tak już nic nas nie dobije bardziej. - Piter spuścił głowę w dół i zaczął wpatrywać się w swoje buty.
-Dajcie jej skończyć, a nie przerywacie jej w połowie słowa. - spojrzałam w kierunku dobiegającego głosu.
-Dziękuję Łukasz. - uśmiechnęłam się.
-Więc słuchamy Cię. - siatkarze spojrzeli na mnie.
-Trener powiedział, że go nie będzie. Wraca dopiero w poniedziałek. Zgodził się, ale powiedział, że mam was pilnować. - nie byłam pewna czy dosłyszeli to ostatnie, bo zaczęli krzyczeć na cały ośrodek.
Każdy poszedł w swoją stronę. Ja zaszyłam się w swoim pokoju. Włączyłam laptopa i podłączyłam do niego głośniki. Włączyłam piosenkę i włączyłam facebooka. Nie miałam żadnej wiadomości. Ani Filip, ani Karola się nie odezwali. Pewnie byli zajęci. Odstawiłam komputer na szafkę i wygodnie ułożyłam się na łóżku i zasnęłam. Przebudziłam się o godzinie 18. Mimo sprzeciwu co do imprezy siatkarzy postanowiłam, że się tam wybiorę. A co tam, raz się żyje, prawda? Weszłam do łazienki i zrobiłam trochę mocniejszy makijaż. Stanęłam przed szafą, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a Dziku wszedł do środka. 
-Chodź do nas. - uśmiechnął się.
-Nie wiem co ubrać. - skrzywiłam się.
Chłopak stanął przy mojej szafie i wygrzebał coś z niej podając mi, po czym wepchnął do łazienki. Ubrałam się w to, co podał mi Michał i wyszłam z łazienki pokazując się mu. 
-No to idziemy ! - krzyknął i uradowany klasnął w dłonie.
Opuściliśmy mój pokój. Ta ich cała pokojówka zamieniła się w dość dużą i głośną imprezę odbywającą się na stołówce. Ale co tam, ważne aby nic głupiego nie zrobili. Jak wiadomo po nich to wszystkiego się można spodziewać. Stanęłam w drzwiach stołówki i rozejrzałam się. Stoliki były poodsuwane, tak że na środku była dość duża wolna przestrzeń, na której siatkarze wywijali swoimi ciałami. Zaśmiałam się kiwając głową, gdy zobaczyłam taniec Piotrka. 
-Można panią prosić ? - Zbyszek stanął przede mną, pochylił się i wystawił w moją stronę rękę. 
Spojrzałam na niego robiąc wielkie oczy i złapałam jego dłoń. Ruszyliśmy w stronę parkietu, a Igła w tym czasie zmienił piosenkę
-On chyba żartuje, że ja do tego będę tańczyć. - skrzywiłam się.
Zbyszek tylko się zaśmiał i zaczął się poruszać w rytmie muzyki. Pokiwałam przecząco głową, a ten złapał mnie za rękę, a swoją drugą dłoń ułożył na moim biodrze i razem zaczęliśmy poruszać się w rytm tej dość dziwnej piosenki. Swoją drogą, to zastanawiał mnie fakt skąd on wziął taką piosenkę. Cały utwór przetańczyłam ze Zbyszkiem. Ale nie zadowalał mnie fakt, że byłam jedną dziewczyną na stado tych facetów. Atakujący tak wywijał wraz ze mną, że po jednej piosence byłam wykończona. Ignaczak chyba to zauważył, bo zmienił piosenkę.
-Uwielbiam tę piosenkę. - zaśmiałam się.
Piter podszedł do mnie i stwierdził, że ten taniec należy do niego. Zmierzyłam go wzrokiem, a ten wziął mnie w obroty. Muszę przyznać, że tańczył dość dobrze. Dowiedziałam się, że on też lubi takie piosenki i co najważniejsze, że lubi zespół Boys. Zapunktował sobie tym u mnie. Piosenka się skończyła, a ja szybko się zmylam i usiadłam przy stoliku. Nalałam sobie do szklani soku i zamoczyłam w nim usta.
-Fuuu ! - krzyknęłam tak głośno, że każdy z siatkarzy spojrzał się na mnie. - Co to ma być !?
-No bo wiesz, Merlenko kochana.. - Zibi podszedł do mnie. - To tak na dobre ruchy. - wyszczerzył się.
-Jak trener się o tym dowie to przecież mnie zabije. - skrzywiłam się.
-Nikt się nie dowie, wiesz taka nasza słodka tajemnica. - Kubiak podszedł do mnie.
Delikatnie się uśmiechnęłam, a ten złapał mnie za dłoń i ponownie zaprowadził mnie na parkiet. Igła włączył piosenkę, a ten objął mnie w pasie i spojrzał w oczy. Spojrzałam na niego i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Schowałam swoją twarz w jego torsie, a ten delikatnie pocałował moją szyję. Uniosłam wzrok ku górze. Siatkarz uśmiechnął się i zbliżył swoją twarz do mojej, a ja zatopiłam się w jego oczach. 
-Mogę prosić ? - usłyszeliśmy.


sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 5.


No tak, przecież tylko Pan Krzysztof Ignaczak mógł wpaść na tak idiotyczny pomysł. Kto inny jak nie on. Wyszłam z basenu i owinęłam się ręcznikiem. Krzysiek gdy tylko zobaczył mnie kierującą się w jego stronę zrobił wielkie oczy i zaczął uciekać.
-I tak Cię dorwę ! - krzyknęłam.
Nie miałam siły biegać za nim. Postanowiłam, że i tak oberwie mu się za to. Usiadłam sobie na miejscu ratownika i rozglądałam się po całym obiekcie. Panowie najwyraźniej byli zadowoleni z tego, że trener postawił na basen. Bawili się jak małe dzieci. Bartek ścigał się z Bartmanem, Kubiak wraz z Ziomkiem i Winiarem cieszyli się siedząc w jacuzzi, a ja spokojnie siedziałam obserwując sobie ich wszystkich. 
-Opuszczam was ! - krzyknęłam w ich stronę.
-Dlaczego ? - Nowakowski zrobił smutną minę.
-Gdyż albowiem ponieważ jestem cała mokra, muszę wysuszyć włosy i ogarnąć się. - spojrzałam na nich. - Bo wasz mądry kolega wrzucił mnie do wody. - pokazałam palcem na Ignaczaka.
Podniosłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z obiektu. Mimo iż już chwile leżałam nic nie robiąc woda i tak ze mnie się lała. Weszłam do części mieszkalnej, wsiadłam do windy i przycisnęłam przycisk 4. Gdy tylko winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze wyszłam z niej. Otworzyłam drzwi swojego pokoju, ubrania rzuciłam na łóżko, a mokry ręcznik rozwiesiłam w łazience. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i weszłam pod prysznic. Gdyby nie pobyt w wodzie obeszłoby się bez, ale tak to całe moje ciało przesiąkł zapach chloru. stanowczo za dużo go leją do wody w basenach, ale na to nic nie poradzę. Wyszłam spod prysznica zakręcając wodę, ciało owinęłam ręcznikiem i zabrałam się za suszenie włosów. Gdy tylko to zrobiłam opuściłam łazienkę i stanęłam przy szafie. Na dzisiaj miałam już koniec, więc postanowiłam, że ubiorę się tak jak na dziewczynę przystało. Wyjęłam ciuchy i przebrałam się. Włosy tylko przeczesałam, a ubrania z basenu wrzuciłam do szafy.Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i zatopiłam się w świecie internetu: fałszu, plotek, kłamstw i obelg. Ale cóż, taka kolej rzeczy, internet ma swoje prawa tak jak wszystko inne. Do pokoju wpadł Kurek, oczywiście bez pukania, bo jakby było inaczej.
-A mamusia pukać nie nauczyła ? - spojrzałam na niego zamykając laptopa.
-Chodź na kolację, a nie. - siatkarz uśmiechnął się.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 18. Szybko ten dzień minął, o wiele za szybko. Odłożyłam komputer na półkę i podniosłam się niechętnie. Bartek złapał mnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę stołówki. Siatkarz był w bardzo dobrym nastroju. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, podśpiewywał jakieś piosenki. Zaśmiałam się tylko słysząc jego cudowny fałsz, a on oburzył się i przez resztę drogi nie odezwał się ani słowem. Weszliśmy na stołówkę, wzięliśmy posiłek. Podziękowałam oczywiście tak jak zawsze - po niemiecku. 
-Nie szprechaj tak tyle ! - Ignaczak się zaśmiał.
-Zamknij się. - spojrzałam na niego wzrokiem grozy. 
Ten posłusznie się przymknął i wrócił do oglądania swojego talerza. Nawet nie uniósł wzroku, gdy usiadłam przy stoliku siatkarzy. Posiłek minął w dość luźnej atmosferze. Kubiak z Winiarem zaczęli żartować, posyłali sucharami, a Piotrek biedaczek śmiał się z wszystkiego. Nawet z rzeczy, które nie były śmieszne. poklepałam go tylko po ramieniu i podniosłam się z krzesła. Odłożyłam brudne naczynia i wraz z siatkarzami opuściłam stołówkę. 
-To co, wpadasz wieczorem do nas ? - Żygadło posłał w moim kierunku uśmiech.
-Nie, odpowiadam stanowcze nie. - zaśmiałam się.
-Ale przecież Igła Cię nie zje. - zaśmiał się rozgrywający.
-Ale ja mogę mu zrobić krzywdę za ten basen. - uśmiechnęłam się.
-Za ten basen, czyli za to wyjście, czy za ten basen czyli za wrzucenie do wody ? - Piotrek zaczął pieprzyć swoje farmazony.
Cała grupa się zaśmiała, a środkowy tylko spuścił głowę i resztę drogi siedział cicho. Nie pisnął nawet słówka, gdy Zatorski zadał mu pytanie na temat meczu Barcelony z Realem. Chyba się obraził na swoich kolegów, ale co tam, jeden filozof z głowy. Stanęłam przy swoich drzwiach i otworzyłam je. 
-Dobranoc. - posłałam w kierunku siatkarzy ciepły uśmiech.
Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Przebrałam się w swoją zabójczą pidżamę i położyłam do łóżka. Do uszu włożyłam słuchawki i zatopiłam się w słowach piosenki. Zasnęłam, sama nawet nie wiem kiedy.

***

Obudził mnie odgłos pukania do drzwi, ale postanowiłam nie reagować. Udawałam, że nie słyszę i śpię. Drzwi się uchyliły, bo usłyszałam krzyk chłopaków dochodzący z korytarza. Jednak osoba, która zajrzała odpuściła sobie widząc, że "śpię". Odetchnęłam z ulga, bo nie miałam zamiaru w sobotę o godzinie 7 rano podnosić się z łóżka. Odwróciłam się na drugi bok i starałam się ponownie zasnąć. Jednak nic mi to nie dało, bo oczywiście znów ktoś musiał zacząć pukać.
-Śpię ! - krzyknęłam, a drzwi się otworzyły.
-Już nie śpisz. Potrzebujemy Twojej pomocy. - dwójka siatkarzy wpadła do mojego pokoju.
Westchnęłam, zamieniłam pozycję leżącą na siedzącą, przetarłam oczy i spojrzałam na nich.
-Co się stało ? - zapytałam zachrypniętym głosem.
-Chcemy zrobić małą "pokojówkę" i potrzebujemy w tym Twojej pomocy.. - uśmiechnął się Zbyszek.



_______________________________________________
Trochę krótki, wiem i przepraszam. ;<
Ale jakoś moja wena mi uciekła. ;(


piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 4.



Zamykając drzwi od spalskiego pokoju uśmiechnęłam się sama do siebie. Michał Kubiak we własnej osobie zaprosił mnie na spacer. Nie mogłam w to uwierzyć, nie docierało to do mnie. Szybko się przebrałam, po czym włączyłam swojego laptopa. Napisałam wiadomość do Karoliny i wyłączyłam komputer. W tym momencie rozległ się odgłos pukania do drzwi. Podniosłam się z łóżka i otworzyłam je.
-Gotowa ? - Dziku wyszczerzył się.
-Jasne. - uśmiechnęłam się.
Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy wzdłuż korytarza. Wsiedliśmy do windy, a Kubiak wcisnął przycisk 0. Gdy tylko winda się zatrzymała, a drzwi otworzyły się wyszliśmy z "kwadratu". Wychodząc z części mieszkalnej na podwórko Michał się zatrzymał
-Mam prośbę nie do odrzucenia. - uśmiechnął się.
-No dobrze. - spojrzałam na niego. - O co chodzi ? - delikatnie się uśmiechnęłam.
-Zamknij oczy. - spełniłam jego prośbę, a on złapał mnie za rękę.
Gdzieś mnie prowadził, choć nawet nie wiem gdzie. Weszliśmy chyba do jakiegoś pomieszczenia, bo nawet nie było czuć na ciele lekkiego powiewu wiatru, który był odczuwany po wyjściu z "bloku". 
-Możesz otworzyć oczy. - usłyszałam głos Kubiaka.
Ponownie spełniłam prośbę siatkarza, a moim oczom ukazała się cała Polska Reprezentacja. Swój wzrok skierowałam w stronę Michała K. Patrzyłam się na niego wzrokiem typu "gdy spotkam Cię samego zginiesz marnie". Siatkarz chyba trochę się przestraszył, bo od razu uciekł i schował się za swoich kolegów wypychając w moją stronę Marcina.
-Więc. - środkowy zaczął dyplomatycznie. - Jako iż jestem kapitanem tych dzieciaków.. - przerwały mu gwizdy.
-Uważaj na słowa ! - wykrzyczał Ignaczak wybijając się przed tłum, a Marcin się zaśmiał.
-Pozwolisz, że będę kontynuował ? - zapytał ze spokojem w głosie.
-Wal śmiało. - wyszczerzył się libero. 
-Wracając. - Marcin uśmiechnął się. - Jako iż jestem kapitanem tych dzieciaków, to na mnie padło przywitanie Ciebie. Więc ja, Marcin Możdżonek, tak ten najwyższy dryblas. - słysząc te słowa zaczęłam się śmiać. 
-Przepraszam. - wyszczerzyłam się. 
-Zabawne, to, że jestem taki wysoki nie jest śmieszne. - środkowy udał oburzonego. 
-Magneto, jak Ty się tak bawisz to ja to powiem. - zaśmiał się Bartek.
-Niech Ci będzie. - Marcin schował się za kolegów.
-Trzymaj torta i polub nas. - Bartek ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
-Ha, ha, ha. - spojrzałam na nich. - Myślicie, że to coś Wam da ? - sztucznie się uśmiechnęłam. 
-No a nie ? - Bartek zrobił minę kotka ze Shreka. Muszę przyznać, że wychodziło mu to wprost idealnie.
-Ja was lubię, nawet bardzo. - spojrzałam na nich. - Jestem waszą fanką i w tej chwili spełnia się moje największe marzenie, naprawdę. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Więc o co chodzi, dlaczego tak się zachowujesz ? - skrzywił się Ruciak. 
-Bo ja tutaj przyjechałam do pracy. - sztucznie się uśmiechnęłam.
-No i co z tego ? To nie znaczy, że nie możesz się z nami zadawać. - wtrącił Bartek podchodząc do mnie.
-Wracając do tego Twojego "bardzo Was lubię" nie traktujesz nas już jako rozkapryszone gwiazdy ? - Piotrek zapytał z miną myśliciela, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie, Panie Piotrze. - posłałam uśmiech w kierunku Piotrka.
-Ej, ej. Pan tak staro brzmi, po prostu Piotrek. - siatkarz puścił w moją stronę oczko.
-Tutaj jesteśmy ja rodzina, więc nie musisz się nas bać. Możesz liczyć na nasze wsparcie i pomoc, a co najważniejsze nie mów do nas per Pan, bo aż tacy starzy to nie jesteśmy. - zaśmiał się Ignaczak.
-No dobrze, niech Wam będzie. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-No to Marlena, jemy ciasto ! - krzyknął Bartman.
-Nie Marlena, tylko Lena ! - zaśmiałam się. 
Panowie pokroili ciasto na kawałki i podzielili dając każdemu po jednym kawałku na talerzyk. Ja po zjedzeniu jednego kawałka miałam dość, ale gdyby było więcej to zapewne siatkarze i tak zjedliby wszystko. Nawet okruszki, które zostały na tortownicy zjedli ! W dobrych nastrojach wróciliśmy do budynku. Pożegnałam się z siatkarzami i weszłam do swojego pokoju. Szubki prysznic, pidżama, łóżko i sen. 

***

Obudziło mnie walenie do drzwi. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Godzina 10.30. Zaspałam na trening siatkarzy. To wszystko przez ten ich wczorajszy pomysł. Zerwałam się z łóżka i otworzyłam drzwi. Michał wszedł do środka.
-Tylko się ogarnę i idę. - powiedziałam podchodząc do szafy.
-Ruszaj się. - Dziku zaśmiał się. 
Wyjęłam z szafy ciuchu, weszłam do łazienki i przebrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy tylko przeczesałam szczotką. W pospiechu wyszłam z pokoju wraz z Michałem zabierając tylko batonika, którego zjadłam w drodze do hali. 
-Panna spóźnialska. - zaśmiali się siatkarze.
-Zabawne. - wytknęłam w ich stronę język.
Zaczęli trening, który zakończył się dość szybko. Trener uświadomił siatkarzy, że po południu mają basen. Wychodząc z sali zaczęłam się z nich śmiać.
-Nie śmiej się tak, bo idziesz z nami. - wyszczerzył się Ignaczak.
-Chyba nie. - uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi swojego pokoju. 
-Wpadniemy po Ciebie około 16. - usłyszałam tylko zamykając drzwi.
Zmęczona usiadłam na łóżku. W sumie nic nie robiłam, ale przejście na salę i z sali ponownie do pokoju też potrafi wymęczyć. Uśmiechnęłam się do siebie i włączyłam tv. 
-Nie ma nikogo ! - krzyknęłam słysząc pukanie do drzwi.
-I tak wiem, że jesteś. - Kubiak wraz z Kurkiem weszli do pokoju.
-Doszły nas słuchy, że masz ciastka i batoniki. - wyszczerzyli się.
-No i co względem tego ? - spojrzałam na nich.
-Podzielisz się ? - Bartek znów zrobił tą swoją minę kotka ze Shreka.
Uśmiechnęłam się i wyjęłam z półki dwa batoniki. Rzuciłam nimi w stronę siatkarzy, a oni uradowani jak dzieci wyszli z mojego pokoju. Podniosłam się i stanęłam przy szafie. Wyjęłam z niej strój, który nałożyłam na siebie w łazience. Do tego założyłam szorty i bokserkę . Włosy spięłam w luźnego koka, zabrałam ręcznik i wyszłam z łazienki. Tam już czekał na mnie Michał, który pozwolił sobie wejść bez pukania. Pokiwałam tylko głową i wyszliśmy. Całą grupą poszliśmy na basen. Zdjęliśmy ubranie i siatkarze jak dzieci wskoczyli do wody. Zaśmiałam się tylko, gdy poczułam, że ktoś podchodzi do mnie. Zostałam wrzucona do wody ! 
-Igła, zabiję Cię ! - powiedziałam, gdy tylko się wynurzyłam.