poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 11.



-Wracamy już ? - przerwałam moment niezręcznej ciszy.
Delikatnie się uśmiechnęłam i oddalając się o krok od siatkarze spojrzałam na niebo, na które wkradał się okrąg księżyca. Ponownie się uśmiechnęłam i spojrzałam na siatkarza. Widząc jego minę stwierdziłam, że nie był zadowolony z tego iż przerwałam tę "romantyczną" chwilę, ale co tam. Nie chciałam aby dalej to zaszło. Kurczę, co ja mówię! Chciałam, aby poszło to dalej, ale po prostu nie chciałam, aby stało się to tak szybko. Michał tylko kiwnął z niechęcią głową, odwrócił się i wolnym krokiem ruszył w stronę z której przyszliśmy. Ruszyłam zaraz za nim, a dłonie włożyłam do kieszeni szortów. Nie ukrywając, mimo iż było lato to wieczory były chłodne. Szłam obok Kubiaka. Trochę dziwnie się czułam, gdy panowała taka cisza. Ale cóż, przecież nie będę zaczynała rozmowy skoro atmosfera była nie za fajna. Cicho westchnęłam, a siatkarz spojrzał na mnie i stanął przede mną. Mocno mnie przytulił, po czym musnął mój policzek i złapał mnie za dłoń. Uśmiechnęłam się. Dalsza droga minęła w trochę luźniejszej atmosferze. Były żarty Michała, które mimo wszystko potrafiły mnie rozśmieszyć. Nawet jeżeli powiedział coś nieśmiesznego to jego mina sprawiła, że nie dało się nie śmiać. W końcu Michał to Michał. Przeszliśmy przez las i do ośrodka wróciliśmy polną dróżką. Przed samym ośrodkiem puścił moją dłoń, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Weszliśmy do budynku ośrodka, stanęliśmy przy windzie. Gdy tylko drzwi się otworzyły weszliśmy do środka i naciskając przycisk 4 drzwi się zamknęły. Po chwili winda się zatrzymała na odpowiednim piętrze, a drzwi się otworzyły. Wyszliśmy, a Kubiak odprowadził mnie pod drzwi. Stanęliśmy pod drzwiami.
-Dobranoc. - Michał uśmiechnął się.
-Śpij dobrze. - szepnęłam przytulając się do niego. 
Dziku odwzajemnił mój uścisk i pocałował mnie w policzek. Odszedł w stronę swojego pokoju, a ja otworzyłam drzwi i weszłam do środka zamykając je za sobą. Zabrałam pidżamę leżącą na pościeli łóżka i weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic. Ubrałam swoją zabójczą bluzkę z Gargamelem i szorty, a włosy wysuszyłam, po czym związałam je w luźnego koka. Wyszłam z łazienki i ułożyłam się wygodnie na łóżku okrywając ciało kołdrą. Zamknęłam powieki i po chwili zasnęłam.

***

Następnego dnia chłopaki mieli trening, a ja miałam dzień wolny, który dostałam od trenera w zamian za szczerość, którą okazałam mówiąc mu o alkoholu. Trochę żałowałam, ale z drugiej strony cieszyłam się, że chłopaki zobaczyli do czego jestem zdolna. Może i w końcu zrozumieją, że do mnie się nie podskakuje, bo jestem do wszystkiego zdolna. Wstałam około godziny 11 - w końcu mogłam się wyspać ! Podniosłam się z łóżka przecierając oczy i biorąc z szafy ubrania weszłam do łazienki. Ubrałam się, uczesałam dobieranego, który opadał na moje lewe ramię i zrobiłam delikatny makijaż. Spojrzałam w lusterko wiszące nad umywalką i przejechałam po ustach błyszczykiem. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Opuściłam łazienkę zamykając za sobą drzwi. Pościeliłam łóżko i spoglądając na zegarek stwierdziłam, że zejdę dopiero na obiad, aby nie jeść "śniadania" samotnie. Jak postanowiłam tak też uczyniłam. Około godziny 14 wyszłam z pokoju. Widną zjechałam na parter, po czym weszłam do stołówki. Odebrałam obiad z okienka i usiadłam przy wolnym stoliku. Nawet nie kierowałam się w stronę stolika siatkarzy, bo ciągle miałam z nimi spięcie i nie zapowiadało się na jego zakończenie. Po jakiś dobrych piętnastu minutach do stołówki weszli rozradowani siatkarze. Spojrzeli w głąb i gdy tylko mnie zobaczyli z ich twarzy zniknął uśmiech. Pokiwałam tylko głową i ponownie wróciłam do spożywania posiłku. Chłopacy usiedli na swoich miejscach, a ku mojemu zdziwieniu Michał K. podszedł wraz z obiadem do mnie. 
-Dzień dobry. - przywitał się całując mój policzek.
-Dzień dobry. - odparłam uśmiechając się.
Siatkarz usiadł naprzeciw mnie i zabrał się za jedzenie.
-Smacznego. - posłałam w jego kierunku uśmiech.
-Dziękuję i wzajemnie. - wyszczerzył się. - Dlaczego nie było Cię na porannym treningu ?
-Dostałam dzień wolny od trenera. - poruszałam zabawnie brwiami.
-Taaaaaaak ? - Michał wyraźnie się zdziwił. 
Nic nie odpowiedziałam, gdyż akurat przegryzałam zębami kawałek ziemniaka wraz z kawałkiem mięsa. Nie wypadało mówić z pełną buzią, więc pokiwałam twierdząco głową.
-A z jakiej to okazji ? - siatkarz zmarszczył brwi.
-Z tego powodu iż jestem z nim szczera. - zaśmiałam się.
-Kubiak, ale Ty jesteś pusty.. - wtrącił się któryś z siatkarzy.



________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. ;>


2 komentarze:

  1. Kubiak nie jest pusty. :C Nie zgadzam się z tą opinią! :C

    Ale rozdział świetny! ^_^ Podoba mi się to, że wszystko nie dzieje się od razu, że poszli na spacer i od razu się całują, tylko wprowadzasz nutkę poniekąd rozczarowania i niepewności. ;>

    Oh, jak głęboko to napisałam. :D hahah.
    Pozdrawiam! ;-****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie głębokie rozmyślenia, haha. ;D. Ale cieszę się, że ktoś potrafi to docenić. ;>

      Również pozdrawiam ! ;***

      Usuń