piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 4.



Zamykając drzwi od spalskiego pokoju uśmiechnęłam się sama do siebie. Michał Kubiak we własnej osobie zaprosił mnie na spacer. Nie mogłam w to uwierzyć, nie docierało to do mnie. Szybko się przebrałam, po czym włączyłam swojego laptopa. Napisałam wiadomość do Karoliny i wyłączyłam komputer. W tym momencie rozległ się odgłos pukania do drzwi. Podniosłam się z łóżka i otworzyłam je.
-Gotowa ? - Dziku wyszczerzył się.
-Jasne. - uśmiechnęłam się.
Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy wzdłuż korytarza. Wsiedliśmy do windy, a Kubiak wcisnął przycisk 0. Gdy tylko winda się zatrzymała, a drzwi otworzyły się wyszliśmy z "kwadratu". Wychodząc z części mieszkalnej na podwórko Michał się zatrzymał
-Mam prośbę nie do odrzucenia. - uśmiechnął się.
-No dobrze. - spojrzałam na niego. - O co chodzi ? - delikatnie się uśmiechnęłam.
-Zamknij oczy. - spełniłam jego prośbę, a on złapał mnie za rękę.
Gdzieś mnie prowadził, choć nawet nie wiem gdzie. Weszliśmy chyba do jakiegoś pomieszczenia, bo nawet nie było czuć na ciele lekkiego powiewu wiatru, który był odczuwany po wyjściu z "bloku". 
-Możesz otworzyć oczy. - usłyszałam głos Kubiaka.
Ponownie spełniłam prośbę siatkarza, a moim oczom ukazała się cała Polska Reprezentacja. Swój wzrok skierowałam w stronę Michała K. Patrzyłam się na niego wzrokiem typu "gdy spotkam Cię samego zginiesz marnie". Siatkarz chyba trochę się przestraszył, bo od razu uciekł i schował się za swoich kolegów wypychając w moją stronę Marcina.
-Więc. - środkowy zaczął dyplomatycznie. - Jako iż jestem kapitanem tych dzieciaków.. - przerwały mu gwizdy.
-Uważaj na słowa ! - wykrzyczał Ignaczak wybijając się przed tłum, a Marcin się zaśmiał.
-Pozwolisz, że będę kontynuował ? - zapytał ze spokojem w głosie.
-Wal śmiało. - wyszczerzył się libero. 
-Wracając. - Marcin uśmiechnął się. - Jako iż jestem kapitanem tych dzieciaków, to na mnie padło przywitanie Ciebie. Więc ja, Marcin Możdżonek, tak ten najwyższy dryblas. - słysząc te słowa zaczęłam się śmiać. 
-Przepraszam. - wyszczerzyłam się. 
-Zabawne, to, że jestem taki wysoki nie jest śmieszne. - środkowy udał oburzonego. 
-Magneto, jak Ty się tak bawisz to ja to powiem. - zaśmiał się Bartek.
-Niech Ci będzie. - Marcin schował się za kolegów.
-Trzymaj torta i polub nas. - Bartek ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
-Ha, ha, ha. - spojrzałam na nich. - Myślicie, że to coś Wam da ? - sztucznie się uśmiechnęłam. 
-No a nie ? - Bartek zrobił minę kotka ze Shreka. Muszę przyznać, że wychodziło mu to wprost idealnie.
-Ja was lubię, nawet bardzo. - spojrzałam na nich. - Jestem waszą fanką i w tej chwili spełnia się moje największe marzenie, naprawdę. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Więc o co chodzi, dlaczego tak się zachowujesz ? - skrzywił się Ruciak. 
-Bo ja tutaj przyjechałam do pracy. - sztucznie się uśmiechnęłam.
-No i co z tego ? To nie znaczy, że nie możesz się z nami zadawać. - wtrącił Bartek podchodząc do mnie.
-Wracając do tego Twojego "bardzo Was lubię" nie traktujesz nas już jako rozkapryszone gwiazdy ? - Piotrek zapytał z miną myśliciela, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie, Panie Piotrze. - posłałam uśmiech w kierunku Piotrka.
-Ej, ej. Pan tak staro brzmi, po prostu Piotrek. - siatkarz puścił w moją stronę oczko.
-Tutaj jesteśmy ja rodzina, więc nie musisz się nas bać. Możesz liczyć na nasze wsparcie i pomoc, a co najważniejsze nie mów do nas per Pan, bo aż tacy starzy to nie jesteśmy. - zaśmiał się Ignaczak.
-No dobrze, niech Wam będzie. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-No to Marlena, jemy ciasto ! - krzyknął Bartman.
-Nie Marlena, tylko Lena ! - zaśmiałam się. 
Panowie pokroili ciasto na kawałki i podzielili dając każdemu po jednym kawałku na talerzyk. Ja po zjedzeniu jednego kawałka miałam dość, ale gdyby było więcej to zapewne siatkarze i tak zjedliby wszystko. Nawet okruszki, które zostały na tortownicy zjedli ! W dobrych nastrojach wróciliśmy do budynku. Pożegnałam się z siatkarzami i weszłam do swojego pokoju. Szubki prysznic, pidżama, łóżko i sen. 

***

Obudziło mnie walenie do drzwi. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Godzina 10.30. Zaspałam na trening siatkarzy. To wszystko przez ten ich wczorajszy pomysł. Zerwałam się z łóżka i otworzyłam drzwi. Michał wszedł do środka.
-Tylko się ogarnę i idę. - powiedziałam podchodząc do szafy.
-Ruszaj się. - Dziku zaśmiał się. 
Wyjęłam z szafy ciuchu, weszłam do łazienki i przebrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy tylko przeczesałam szczotką. W pospiechu wyszłam z pokoju wraz z Michałem zabierając tylko batonika, którego zjadłam w drodze do hali. 
-Panna spóźnialska. - zaśmiali się siatkarze.
-Zabawne. - wytknęłam w ich stronę język.
Zaczęli trening, który zakończył się dość szybko. Trener uświadomił siatkarzy, że po południu mają basen. Wychodząc z sali zaczęłam się z nich śmiać.
-Nie śmiej się tak, bo idziesz z nami. - wyszczerzył się Ignaczak.
-Chyba nie. - uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi swojego pokoju. 
-Wpadniemy po Ciebie około 16. - usłyszałam tylko zamykając drzwi.
Zmęczona usiadłam na łóżku. W sumie nic nie robiłam, ale przejście na salę i z sali ponownie do pokoju też potrafi wymęczyć. Uśmiechnęłam się do siebie i włączyłam tv. 
-Nie ma nikogo ! - krzyknęłam słysząc pukanie do drzwi.
-I tak wiem, że jesteś. - Kubiak wraz z Kurkiem weszli do pokoju.
-Doszły nas słuchy, że masz ciastka i batoniki. - wyszczerzyli się.
-No i co względem tego ? - spojrzałam na nich.
-Podzielisz się ? - Bartek znów zrobił tą swoją minę kotka ze Shreka.
Uśmiechnęłam się i wyjęłam z półki dwa batoniki. Rzuciłam nimi w stronę siatkarzy, a oni uradowani jak dzieci wyszli z mojego pokoju. Podniosłam się i stanęłam przy szafie. Wyjęłam z niej strój, który nałożyłam na siebie w łazience. Do tego założyłam szorty i bokserkę . Włosy spięłam w luźnego koka, zabrałam ręcznik i wyszłam z łazienki. Tam już czekał na mnie Michał, który pozwolił sobie wejść bez pukania. Pokiwałam tylko głową i wyszliśmy. Całą grupą poszliśmy na basen. Zdjęliśmy ubranie i siatkarze jak dzieci wskoczyli do wody. Zaśmiałam się tylko, gdy poczułam, że ktoś podchodzi do mnie. Zostałam wrzucona do wody ! 
-Igła, zabiję Cię ! - powiedziałam, gdy tylko się wynurzyłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz