sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 44.





Poczułam jak ktoś położył swoją dłoń na moim ramieniu. Od razu wiedziałam kto to. Tylko on potrafił tak delikatnie położyć dłoń, sprawiając, że było to prawie że nieodczuwalne. Stanął za mną i przytulił mnie do siebie. Nie potrafiłam odwzajemnić jego uścisku. Wciąż odbijały mi się słowa Moniki, nie potrafiłam zapomnieć o nich. 
-Zostaw mnie. - wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam naprzeciw niego z policzkami mokrymi od łez, których szlak wyznaczał rozmazany, czarny tusz. 
-Kochanie.. 
-Nie mów tak do mnie. - przerwałam mu zaraz na początku jego zdania. - Zaufałam Ci, wierzyłam Ci, a Ty co zrobiłeś?! - krzyknęłam zaciskając dłonie w pięści i zaczęłam nimi uderzać w jego klatkę piersiową. - Zdradziłeś mnie, tak po prostu mnie zdradziłeś!
-Uspokój się! - krzyknął i chwycił moje dłonie. - Daj mi to wytłumaczyć.
-Nie chcę Cię znać, rozumiesz?! - kolejne łzy spłynęły po moim policzku. - Jutro z samego rana wracam do domu. 
-Nie rób tego, proszę. - szepnął i próbował mnie przytulić. 
Wyminęłam go nie odpowiadając. Ruszyłam w drogę powrotną do domku Michała i Russella. To już nie był "mój dom". Przestał nim być kiedy usłyszałam słowa jego byłej dziewczyny. Może gdyby mnie nie poznał to nadal by z nią był i byliby szczęśliwy? Wszystko było możliwe, prawda? Ruszyłam w drogę powrotną, a przy wyjściu z lasku zobaczyłam Russella. Przeszłam obok niego tak jakbym go nie znała. Zdziwił się, można powiedzieć, że nawet bardzo. Razem z Michałem wołali mnie, ale miałam to po prostu daleko i głęboko. Weszłam do "domu", a później do pokoju, który jeszcze przez najbliższą noc był moim i trzasnęłam drzwiami. Oparłam się o nie i zsunęłam się po nich siadając na podłodze. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, schowałam w nie głowę, po czym objęłam je swoimi rękoma. Łzy bez przerwy spływały po moim policzku. To było po prostu silniejsze ode mnie i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. To wszystko mnie przerosło. Resztkami sił podniosłam się z podłogi i udałam do łazienki. Tam oparłam się o umywalkę i wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze. Po chwili weszłam do kabiny prysznicowej i wzięłam szybki prysznic, jak na mnie to na prawdę szybki. Ubrałam jakąś pierwszą lepszą przyniesioną wcześniej luźną koszulkę i krótkie szorty. Mokre włosy wysuszyłam i spięłam je w luźnego i niedbałego koka, po czym od razu wyszłam z łazienki i bez namysłu usiadłam po turecku na łóżku. Jak głupia wpatrywałam się w okno, a dosłowniej w gwieździste niebo. Nie zareagowałam nawet wtedy kiedy ktoś zaczął pukać do moich drzwi. Po kilku sekundach one się otworzyły, a ja nawet nie odwróciłam głowy w ich stronę. Dopiero kiedy ktoś usiadł na jeszcze moim łóżko spojrzałam w tamtą stronę. 
-Nie płacz.. - szepnął, kiedy tylko po moim policzku zaczęły spływać łzy.
-On mnie zdradził, rozumiesz? - powiedziałam drżącym głosem. - Zdradził mnie kiedy tylko wyjechałam, inaczej nie mogło być.
-Nie zamartwiaj się tym. - przyciągnął mnie do siebie i przytulił. - Musicie sobie to wszystko wytłumaczyć, Mała. - szepnął czule i uniósł moją głowę ku górze. - Musisz z nim porozmawiać.
-Nie chcę, Russell. - kolejne łzy spłynęły po moim policzku. - Nie potrafię na niego spojrzeć, rozumiesz?
-Domyślam się. - westchnął i mocniej mnie objął. - Co zamierzasz?
-Jutro wracam do domu, do Filipa. - spojrzałam przed siebie. 
-Zostań. - chwycił moją dłoń. - Wytłumaczycie sobie to wszystko i jakoś się ułoży.
-Nie, nic się nie ułoży! - krzyknęłam połykając łzy. - Nic już nie będzie tak samo. Nie potrafię mu tego wybaczyć rozumiesz? - spojrzałam w jego oczy. - Po prostu nie potrafię. 
-Już dobrze. - pogładził moje włosy i pocałował w czoło. - Wszystko się ułoży zobaczysz. 
Nie wypuszczał mnie ze swoich objęć. Tkwiliśmy tak dobre kilka minut, a nawet więcej niż kilka. Otarł opuszkami palców moje mokre od łez policzki i delikatnie się uśmiechnął. Nagle do pokoju wpadł Michał. 
-Więc tak Ci na mnie zależało?! - krzyknął.. Znów zaczęła się kłótnia, tego nienawidziłam. 
-O co Ci do cholery chodzi?! - uniosłam krzyk podobnie jak on.
-Widać jak Ci zależało. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Co, odwaliłaś scenę po to, aby być z nim?!
-Przestań pieprzyć te głupoty! - krzyknęłam łamiącym się głosem. 
-Myślałaś, że się nie dowiem co was łączy!? Monika miała rację!
-Miała rację?! - podniosłam się z łóżka i stanęłam tuż przed nim. - Jak mi zależało?! Na pewno bardziej niż Tobie! - po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy. - To Ty mnie zdradziłeś, Ty mnie zraniłeś, a nie ja Ciebie! - wymierzyłam palcem wskazującym w jego klatkę piersiową i z każdym wypowiedzianym słowem uderzałam w nią. - Co, teraz nagle zamilkłeś?! Bo co, prawdę Ci powiedziałam? Ja bynajmniej po wyjeździe ze Spały byłam Ci wierna, a Ty wręcz przeciwnie. - te słowa wypowiadałam z wielkim bólem. 
-Myślisz, że łupi jestem?! - spojrzał na Russella, a po chwili znów przeniósł wzrok na mnie. - Fajnie było lecieć na dwa fronty?!
-Michał! - krzyknęłam niedowierzająco w jego oczy. - Jakie dwa fronty?! Nie spotykałam się z nikim kiedy byłam w domu. Każdego dnia myślałam tylko o Tobie, o tym co u Ciebie. A Ty co zrobiłeś?! Poleciałeś do łóżka z Moniką! Widocznie Tobie tak na mnie zależało!
-Zależało mi na Tobie, el Ty to wyko..
-No właśnie, zależało. - powiedziałam z naciskiem na ostatni wyraz. - A teraz widocznie już tak nie jest. 
-Leć sobie do swojego nowego ukochanego. - zmierzył tylko wzrokiem Russella.
-Jesteś głupi! - krzyknęłam.
-Był lepszy w łóżku?! A no tak, ze mną w Spale nie chciałaś iść do łóżka, ale on to inna bajka.
-Nigdy Cię nie zdradziłam! - na moich policzkach utworzył się większy strumyk z łez. 
-Jasne, daruj sobie. Zachowałaś się jak zwykła suka!
Kiedy tylko usłyszałam ostanie słowo odbiło mi się ono setki razy w głowie. Nie wierzyłam własnym uszom. Uderzyłam go w twarz, należało mu się. Zdradził mnie, a teraz stwierdził, że to ja go pierwsza zdradziłam z Russellem, bynajmniej to wywnioskowałam z jego słów i zapewne tak myślał. 
-Walcie się obydwoje! - krzyknął i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
-Michał! - otworzyłam drzwi i chciałam ruszyć za nim, ale Russell mi na to nie pozwolił. 




8 komentarzy: