niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 35.




Widząc w oddali tę osobę przestraszyłam się. No bo kto by się nie przestraszył? Mimo iż miałam obok siebie Kubiaka. Starałam nie okazywać się przy nim strachu, ale trochę mnie już znał, od razu się domyślił. 
-Nie bój się. - szepnął i posłał w moją stronę uśmiech, a ja odwzajemniłam jego czym i mocniej ścisnęłam jego dłoń. 
Zbliżaliśmy się do osobnika, który stawał się coraz wyraźniejszy w naszych oczach.
-No tutaj jesteście ! - rzucił się na nas tak, jakby w życiu nas nie widział. 
-Debilu, puść nas. - Misiek warknął w jego stronę, a ja tylko skarciłam go wzrokiem za słownictwo, a szczególnie za opis swojego kolegi.
-No co ? - Igła zmrużył oczy i odsunął się od nas. - Mogliście chociaż powiedzieć, że wychodzicie, a nie my jak idioci zaczęliśmy Was szukać. - zaczął poruszać swoimi rękoma w tę i wewte  - Nawet Amerykanie nam pomagali !
-Matoły, no kurwa matoły. - Misiek z politowaniem pokiwał głową. 
-Michał ! - krzyknęłam. - Wyrażaj się!
-No właśnie, bo pójdziesz do piekła! - Krzysiu poparł mnie. 
-A Ty, Ignaczak, zamilcz! - posłałam mu spojrzenie typu "zamknij się, bo dostaniesz w ryj". Podziałało, od razu zamilkł.
-Mogłabyś chociaż nie krzyczeć. - wymamrotał pod nosem i od razu odsunął się na odległość kilku kroków ode mnie. 
-Jak dzieci, jak dzieci. - westchnęłam kręcąc głową. - Wypad do ośrodka, Igła ! 
Posłusznie odszedł w kierunku spalskiego ośrodka, a ja wraz z Michałem ruszyłam za nim. Misiek całą drogę milczał, nic  się nie odzywał. Pewnie przestraszył się mnie, haha. A ja przecież taka grzeczna, spokojna i w ogóle jak Aniołek, ot co. Gdy tylko weszliśmy do budynku każdy się na nasz rzucił. 
-Marlenko, Marlenko! - Piter gdy tylko zobaczył mój wzrok od razu się oddalił na co najmniej dwadzieścia metrów i nie zbliżał się. 
-Lenuś, a już się bałem, że ten brutal coś Ci zrobił! - Bartek podszedł do mnie o mocno mnie przytulił.
-Za chwilę Ty mi coś zrobisz, bo bez oddechu nie da się żyć. - jęknęłam, a ten od razu mnie mnie puścił i wyszczerzył się. - Głupek. 
Ja tutaj taki miły, a Ty co ?! Od głupków do mnie ?! - Bartek założył ręce na klatce piersiowej i oburzył się. Podeszłam do niego i poklepałam go po policzku mrużąc oczy.
-Ogarnijcie dupy, do cholery. - jęknęłam, ale słyszalnie na siatkarzy.
-Nie mów tak brzydko, bo pójdziesz do piekła. - Zati klasnął w dłonie. - Dobrze jej powiedziałem, nie ? - zaczął mówić.. No właśnie do kogo? Sam do siebie? - Bardzo dobrze jej powiedziałem, o !
-Ośrodek idiotów, palantów, pacanów i debili. - opuściłam ręce uderzając nimi o swoje uda. 
-Dziku, ustatkowałbyś ją, a nie. - Jarski podszedł do Miśka zarzucając rękę na jego ramię. 
-Jeszcze trochę będzie skakać po stolikach czy nawet po drzewach tak jak Ty. - w ślady Jarosza poszedł Rucek, który uczynił dokładnie to samo co Kuba. 
-Chłopaki mają rację, niedługo wejdzie Ci na głowę ! - Kosa stanął przed Michałem zakładając ręce na klatce piersiowej.
-Oh, jak mi przykro. - zmierzyłam ich wszystkich wzrokiem. - Przeszkadzam? A nie, przeciwnie. To raczej Wy przeszkadzacie!
-No ale co my robimy?! - Piter jak zwykle się oburzył.
-Człowiek nawet nie może wyjść na spacer ze swoim chłopakiem! - krzyknęłam. 
-No ale kto wam broni ? - do akcji wkroczył Możdżonek. No tak, jeszcze jego brakowało.
-No tak, przecież nikt nie broni. - jęknęłam. - Tylko jakoś przypadkiem kilkunastu dwumetrowych idiotów chodzi i szuka nas jeżeli tylko się oddalimy. 
-No bo my się o was martwimy. - Igła jak to Igła podszedł do mnie i zarzucił rękę na moje ramię. 
-Uważaj sobie. - bąknęłam pod nosem i zrzuciłam jego rękę.
-Lena, Lena! - no tak, przecież jeszcze Wiśni tutaj brakowało. - Pomożesz nam ?
-A co się stało ? - spojrzałam na niego. 
-A nie wiem, bo Russell chyba trochę za dużo z Paulem wypił. - wyszczerzył się i pociągnął mnie za rękę. 
-Ale co ja mam do tego ? - zmierzyłam go wzrokiem.
-No właśnie, co ona ma do tego? - momentalnie obok mnie pojawił się Michał, który objął mnie w pasie.
-No bo nie wiemy co mamy powiedzieć ich trenerom, a Tobie uwierzą prędzej niż nam. - Wiśniewski spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-No dobra. - spojrzałam na Michała wzrokiem typu "przepraszam, ale po to tutaj jestem, muszę im pomóc".
Wiśniewski pociągnął mnie w kierunku bliżej mi nie znanym. Nie mogę powiedzieć, że szedł, bo on biegł a ja musiałam biec za nim, bo przecież ja uprawiam sporty i jestem genialnie wysportowaną osobą. Czujecie ten sarkazm?
-Może by tak wolniej? - jęknęłam co przyniosło określone skutki, bo zwolnił. - A możesz mi powiedzieć gdzie tak dokładnie idziemy?
-No jak to gdzie?! - spojrzał na mnie wielkimi oczami. - Do ich pokoju. Przecież nie będą na korytarzu, nie ?
-No taaak.. - westchnęłam. Ale po co ja mam być w ich pokoju?! Przecież zarówno mogli czekać na stołówce, albo w ogóle nie pić.. 
Łukasz otworzył drzwi do ich pokoju i wpuścił mnie do środka. Cicho westchnęłam i wzięłam głęboki oddech. Siedzieli na łóżku, więc zapaliłam światło i podeszłam do nich. Jednak wydawało mi się, że jest ich tam dwójka. Siedział tylko on. Uważnie mi się przyglądał, a na jego twarzy widać było uśmiech, delikatny i piękny uśmiech. Podniósł się i podszedł do mnie. Najbardziej mnie zdziwiło to, że w ogóle od niego nie było czuć alkoholu. Odsunęłam się od niego, ale ten podchodził do mnie z tym swoim szarmanckim uśmiechem. Odchodziłam od niego aż do momentu, w którym poczułam ścianę na swoich plecach. Podszedł do mnie i ułożył dłonie na ścianie tuż nad moimi ramionami. Jego twarz z każdą sekundą zbliżała się coraz bliżej mojej. 




6 komentarzy: