poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 36.




On niebezpiecznie zbliżał swoją twarz ku mojej uśmiechając się, a ja nie miałam nawet gdzie uciec. Ale co on sobie wyobrażał? Że wszystko mu można? Że zawsze będzie tak jak sobie zaplanuje? Że za każdym razem będzie miał to czego chce? Na pewno nie, tym razem tak nie będzie.
-Odpuść sobie. - odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Ale ja i tak wiem, że tego chcesz. - szepnął i pochylił się, po czym zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi.
-Zostaw mnie! - zaczęłam krzyczeć z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy. 
-Nie krzycz, myślisz, że ktoś Cię usłyszy? - zaśmiał się, po czym wsunął ręce pod moją bluzkę.
-Nie dotykaj mnie! - odepchnęłam go od siebie i pobiegłam w kierunku drzwi.
Zdenerwował się, wiedziałam że to doprowadzi go do szału. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam je, ale nie udało mi się wyjść. Zbyszek złapał mnie za ramię i pociągnął za nie sprawiając, że upadłam na podłogę. Ponownie wsunął dłonie pod moją bluzkę i błądził nimi po moim ciele. 
-Zostaw mnie ! - krzyczałam jednak nie przynosiło to skutku. - Michał !
-Myślisz, że ten laluś Ci pomoże ?! - parsknął śmiechem i starał się mnie pocałować. 
Na moje szczęście ktoś wszedł do pokoju. Odepchnął ode mnie Zbyszka i mocno mnie przytulił. Po moich policzkach spływały łzy. Do pokoju wpadło jeszcze kilku siatkarzy, ale nie rozwodziłam się nad tym którzy to. Tonęłam w ramionach Kubiaka, a tamci wydzierali się na Zbyszka. Docierały do mnie tylko krzyki. Wypchnęli go z pokoju, po czym podeszli do mnie i zaczęli mnie mocno przytulać. Nie docierało do mnie to, co się stało, a może po prostu chciałam, aby to było gdzieś daleko ode mnie. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać co by się stało, gdyby oni tutaj nie przyszli, nie chciałam o tym myśleć. 
-Miał być tutaj kurwa Holmes z Lotmanem, a nie Zbyszek! - Michał krzyczał na cały ośrodek. - Co wy żeście kurwa wykombinowali?!
-Stary, my nic o tym nie wiedzieliśmy. - Igła starał się go uspokoić. - Przecież to jest pokój Paula, a nie Zbyszka.
-To co on do cholery tutaj robił?! - rozejrzał się po kolegach z drużyny i mocniej mnie objął. 
Każdy tylko wzruszył ramionami i wyszedł. No tak, przecież najlepiej wyjść i nic nie wytłumaczyć. Wpatrywałam się w jeden punkt i całą się trzęsłam, nie z zimna lecz ze strachu.  Michał spojrzał na mnie i otarł moje policzka, a ja schowałam twarz w jego klatce piersiowej. 
-Nie płacz. - pogładził dłonią moje plecy, a w tym momencie otworzyły się drzwi.
-Co wy tutaj robicie ? - Paul wraz z Russell'em wyraźnie się zdziwili. 
-Rozmawiał któryś z was ze Zbyszkiem ? - Michał podniósł się i podszedł do nich. 
-Nie. - spojrzeli na niego jak na jakiegoś wariata. - Ale co się stało ?
-Nic. - warknął i podszedł do mnie. - Chodźmy. 
Pomógł mi wstać i opuściliśmy pokój amerykanów. Odprowadził mnie pod same drzwi, ale nie odpuścił i wszedł razem ze mną. Usiadł na łóżku, a ja weszłam do łazienki. Wzięłam dość długi prysznic, aby zmyć z siebie całą tę sytuację z dzisiejszego dnia. Ubrałam na siebie pidżamę i wyszłam do pokoju. Michał jak siedział kiedy weszłam do łazienki tak siedział również jak z niej wyszłam. Nie ruszył się w ogóle. 
-Michał.. - szepnęłam i usiadłam obok niego.
-Zabiję sukinsyna, zabiję go! - krzyknął i zacisnął pięści.
-Nie ma sensu Michał. - przytuliłam się do niego. 
-Zabiję go, rozumiesz ?! - spojrzał na mnie zaciskając zęby. - Nie daruję mu tego. 
Nie odpowiedziałam. Po prostu przytuliłam się do niego. Po chwili położyłam się na łóżku, a Michał zdjął swoje ubrania i położył się obok mnie. Włożył rękę pod moją głowę i mocno mnie przycisnął do siebie. Czułam jak po moich policzkach spływają łzy. 
-Nie płacz. - szepnął i pocałował mnie we włosy. 
-Nie wiem jakby to się skończyło, dyby nie Ty.. - szepnęłam przymykając powieki. 
-Nie myśl już o tym. - przejechał dłonią po moim ramieniu.
Posłuchałam go. Przestałam o tym wszystkim myśleć. Przymknęłam powieki i oddałam sie w objęcia Morfeusza.

***

Następnego dnia kiedy wstałam Michała już nie było. W pośpiechu wyjęłam z szafy ciuchy i weszłam do łazienki. Tam ubrałam się, spięłam włosy w kłosa i zrobiłam delikatny makijaż. Wyszłam z łazienki i zabrałam ze stolika telefon. Wykręciłam numer do Michała i od razu wyszłam z pokoju . Nie odbierał. Obawiałam się najgorszego. Przecież on był zdolny do wszystkiego, a nie chciałam aby przeze mnie popełnił jakieś głupstwo i zniszczył swoja karierę. Zbiegłam po schodach i weszłam na stołówkę. Na moje szczęście Miesiek spokojnie siedział i jadł śniadanie. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam do niego i delikatnie musnęłam jego policzek. Odebrałam swoje śniadanie i usiadłam obok niego. 
-Jak się spało ? - Igła poruszał zabawnie brwiami. 
-Ujdzie. - zaśmiałam się.
No i na tym skończyła się nasza konwersacja. Każdy pochłonięty był jedzeniem śniadania. Kiedy tylko skończyłam odniosłam brudne naczynia i ruszyłam w kierunku wyjścia. Przywitałam się z wchodzącymi na stołówkę Amerykanami, a dokładniej to Paulem, Stanleyem i Mattem i ruszyłam w dalszą drogę. 
-Porozmawiamy? - usłyszałam za sobą.




8 komentarzy:

  1. Tak czułam, że to Zbyszek będzie. Mam dobry węch ostatnio. XD Czyżby chciał ją teraz przeprosić? ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce następny rozdział! Trzymasz mnie strasznie w niepewności ... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no i znowu jakieś porozmawiamy! :C o co cho! kto to znowu jest?! :D Już nie mam sił obstawiać... hahaha :D

    btw. pragnę Cię powiadomić, że zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Award. Serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w zabawie! ;-)
    http://volleyball-dreams-come-true.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jak to w świecie olbrzymów bywa każdy chce z kimś rozmawiać. ;D

      Usuń
  4. W takim momencie przerwałaś ?Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń