środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 30.




-Nie no, nie ma sprawy. - delikatnie się uśmiechnęłam i otrzepałam swoje ubranie. 
-Nie wiedziałem, że mają tutaj takie piękne dziewczyny w Spale. - spojrzał na mnie z wyraźnym uśmiechem na twarzy, a ja poczułam jak na moją twarz wkrada się rumieniec. 
-Przepraszam, ale muszę iść. - spojrzałam na niego i ruszyłam w swoim kierunku.
-Jestem Russell ! - dobiegł do mnie jeszcze krzyk.
No ale po co mi to mówił ?! Przecież ja doskonale wiedziałam kim on jest, nie potrzebowałam jego słów, aby się domyśleć. Przecież kto by tego nie wiedział ? Wbiegłam do budynku i nie czekając na windę schodami wbiegłam na odpowiednie piętro. Zapukałam do drzwi pana Oskara, a gdy usłyszałam ciche "proszę" weszłam do środka.
-Przepraszam, że panu przeszkadzam. - delikatnie się uśmiechnęłam. - Ale trener prosił mnie, abym przyniosła od pana jakąś teczkę z dokumentami.
-A taaaak, wiem o co chodzi. - uśmiechnął się i zaczął szperać w swoich dokumentach. - Proszę bardzo. 
-Dziękuję. - zabrałam od Oskara teczkę i żegnając się wyszłam z jego pokoju. 
Ponownie nie czekając na windę zbiegłam po schodach. Pech chciał, że wychodząc z budynku ponownie wpadłam na kogoś. Jednak tym razem opanowałam się i nie zaczęłam krzyczeć. Uniosłam tylko wzrok ku górze i spojrzałam na osobę, na którą wpadłam.
-Teraz to ja przepraszam. - zaśmiałam się. - Ale nie widziałam, że pan idzie.
-Jaki pan ? - spojrzał na mnie zdezorientowany. - Russell jestem. 
-Marlena. - uścisnęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się. - Przepraszam Cię, ale muszę iść. 
Siatkarz kiwnął tylko głową i posłał w moim kierunku uśmiech. Ja tylko go ominęłam i ponownie zaczęłam biec. Zmachana weszłam na salę i podeszłam do trenera podając mu teczkę. Anastasi podziękował, a ja uniosłam kąciki ust ku górze i zajęłam swoje miejsce na ławce. 
-Za jakieś dziesięć minut przyjdą tutaj Amerykanie. - Andrea podszedł do swoich zawodników. - Liczę, że godnie ich przywitacie. 
Panowie usiedli na płycie boiska i rozciągali się, a ja uważnie im się przyglądałam. Jako iż takie bezczynne siedzenie było nudne postanowiłam przenieść się z ławki na boisko, obok siatkarzy. Usiadłam tuż obok Kubiaka z jednej strony, a z drugiej był Bartek. 
-No a gdzie przywitanie ? - Kubiak zmarszczył brwi.
-Przywitać to się możesz z mamą. - wytknęłam w jego kierunku język, a Michał nie byłby sobą, gdyby nie udał oburzonego. 
-Tak trzymaj, mała ! - Bartek wystawił dłoń, a ja przybiłam z nim piątkę. 
Michał podniósł się i przeszedł w okolice Nowakowskiego i Kosoka, siadając pomiędzy nimi. Zerknął jeszcze w moim kierunku i śmiejąc się wystawił mi język. Zaśmiałam się i odwzajemniłam tym samym. Nim się obejrzałam na salę weszli Amerykanie, a ja pochłonięta rozmową z naszymi Złotopolskimi nawet tego nie zauważyłam. Skapnęłam się dopiero wtedy, kiedy usłyszałam za sobą cichą rozmowę. Odwróciłam głowę i moim oczom ukazał się Russell. Nie chcąc zaglądać w jego kierunku przeniosłam wzrok na siatkarzy, jednak nie dane mi było w spokoju z nimi porozmawiać. 
-Znów się widzimy. - amerykański środkowy usiadł obok mnie, a ja tylko kiwnęłam głową i spojrzałam na Michał. Po jego minie widziałam, że nie jest za szczęśliwy. - Może w końcu spokojnie porozmawiamy ?
-No nie wiem czy to będzie możliwe. - zaśmiałam się uważnie przyglądając się Kubiakowi. 
Długo nie musiałam czekać na jego reakcje. Po chwili znalazł się tuż obok nas i przywitał się ze swoim klubowym kolegą, po czym usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem całując w skroń. Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam głowę na ramieniu Michała. 
-Widzę, że poznałeś już moją dziewczynę. - Misiek skierował wzrok w stronę Holmes'a i cwaniacko się uśmiechnął.
-Tutaj w tej Polsce to macie same piękne dziewczyny. - spojrzał na mnie i ukazał swoje białe zęby. 
Schowałam głowę w tors Michała, bo czułam jak Russell uważnie mi się przygląda. Na całe szczęście Andrea powiedział, że możemy iść, bo teraz trening będą mieli Amerykanie. Podniosłam się i odetchnęłam z ulgą. Michał wstał zaraz za mną i złapał moją dłoń, po czym splótł swoje palce z moimi. Mimo iż nic nie robiłam byłam bardzo zmęczona. Oparłam głowę o ramię Michała i tak oto wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się w stronę budynku mieszkalnego. Jako iż nie miałam siły, aby wychodzić po schodach stwierdziłam, że poczekam na windę, więc Kubiak oczywiście został ze mną. Gdy tylko drzwi windy się otworzyły weszliśmy do środka i w mgnieniu oka znaleźliśmy się na odpowiednim piętrze. Przeszliśmy kawałek wzdłuż korytarza i zatrzymaliśmy się pod moimi drzwiami. Misiek nie odpuścił, wiec razem z nim weszłam do środka, po czym uwaliłam się jak długa na łóżku. Oczywiście jakby to było, gdyby Michał nie położył się obok mnie. Podparł się na ręce i uważnie mi się przyglądał kreśląc drugą dłonią jakieś wzorki na moim ramieniu. 
-Stanowczo Cię podrywał. - zaczął po chwili ciszy i zmarszczył brwi. 
-A co, aż tak zazdrosny jesteś ? - zaśmiałam się i spojrzałam w jego tęczówki. 


_________________________________________
Trochę krótki, przepraszam. ;<
To dzisiaj trzymamy kciuki za ZAKS-ę ! ;D


4 komentarze:

  1. oj chyba coś pokomplikować chcesz :d kiedy nowy na drugim?;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i jakieś komplikacje? ;o. Niee, to nie u mnie. ;D. Na drugim dodam jak znajde czas na napisanie czegoś odpowiedniego. ;D

      Usuń
    2. oh nie każ nam długo czekać, bo tam nakomplikowałaś mocno :D

      Usuń
    3. Tak jakoś wyszło. ;D. Ale jak narazie to czasu za bardzo nie mam, trochę nauki za dużo. ;<

      Usuń