sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 24.



Stanęłam w miejscu jak wmurowana. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać z tego powodu. Spojrzałam na Michała, a ten kiwnął tylko głową. Podeszłam do przyjaciółki i mocno ją przytuliłam. Czułam jak jej łzy spływają na moją bluzkę. Otwartą dłonią pogładziłam jej plecy. 
-Jak możesz ogłaszać taką nowinę płacząc ? - niepewnie się uśmiechnęłam. 
-A jak mam się cieszyć ? - spojrzała na mnie, a po jej policzkach spływały łzy, które zmieszały się z tuszem do rzęs, przez co na jej twarzy zostawały czarne ślady. - Przeze mnie Filip jest w szpitalu. 
-Karo, to nie jest przez Ciebie. - ponownie ją przytuliłam. - Nic się nie stało Tobie i dziecku, teraz to jest ważne. A Filip z tego wyjdzie.
-A co jeżeli nie ? - ponownie poczułam jak moja bluzka staje się mokra od jej łez. Spojrzałam na Michała i od razu wiedziałam co mam jej powiedzieć. 
-Karolina. - złapałam jej twarz w dłonie. - Jeżeli Ty nie będziesz myśleć pozytywnie to zatracimy się w tej całej sytuacji, oddalimy od siebie. A właśnie teraz musimy trzymać się razem. Ty, Twoje dziecko i ja. Musimy wierzyć w to, że Filip z tego wyjdzie, bo tak będzie.
Przyjaciółka delikatnie się uśmiechnęła. 
-Dziękuję. - szepnęła.
-Nie masz za co. - uniosłam kąciki ust ku górze. - Teraz jadę do szpitala, może dowiem się czegoś więcej, a Ty się połóż. 
Pocałowałam ją w czubek głowy i podniosłam się. Podeszłam do Michała, a ten otworzył drzwi wyjściowe i uśmiechnął się.
-Jestem z Ciebie dumny. - szepnął i pocałował mnie we włosy.
Nie odpowiedziałam. Po prostu wyszłam z mieszkania i wraz z Michałem windą zjechałam na parter, po czym udaliśmy się do jego samochodu. Odjechaliśmy z parkingu i udaliśmy się w stronę szpitala. Oczywiście robiłam za nawigację, bo Kubiak nie znał miasta, a zgubić się nie chciałam, więc wiecie. Nie rozmawialiśmy. Przez całą drogę nasza rozmowa sprowadzona była do wskazywania kolejno uliczek, przez które Misiek miał jechać. Podjechaliśmy pod szpital. Wysiadłam, a Michał postanowił znaleźć jakieś odpowiednie miejsce parkingowe. Nie czekałam na niego, lecz od razu weszłam do budynku szpitala. Po pierwsze, było zimno, więc nie miałam zamiaru marznąć. Po drugie: chciałam jak najszybciej porozmawiać z lekarzem prowadzącym Filipa. Po wejściu do budynku od razu podeszłam do sali, w której leżał mój brat. Zapytałam się pielęgniarki czy mogę wejść do środka, a ona się zgodziła zastrzegając jedna, abym długo nie przebywała długo w jego sali. Weszłam do środka i usiadłam na krzesełku znajdującym się przy szpitalnym łóżku. Złapałam Filipa za dłoń i uważnie mu się przyglądałam. 
-Wszystko będzie dobrze braciszku, wierzę w to. - szepnęłam i poczułam jak po wypowiedzeniu tych słów po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. 
Drzwi od sali otworzyły się. Spojrzałam w ich kierunku i skinieniem głowy zaprosiłam Michała do środka. Wszedł i zamknął je za sobą, po czym dostawił krzesełko obok mojego i usiadł na nim obejmując mnie ramieniem. 
-Dowiedziałaś się czegoś ? - szepnął, a ja tylko kiwnęłam przecząco głową. Przecież lekarz nawet nie raczył się pojawić jak zawitałam do sali Filipa. 
Michał mocniej mnie objął. Ułożyłam głowę na jego ramieniu nie puszczając z uścisku dłoni Filipa. Przymknęłam powieki, a po moich policzkach ponownie popłynęły łzy. 
-Może wracajmy. - Misiek szepnął do mojego ucha.
-Nie, nie chcę wracać. - spojrzałam na niego błagalnym spojrzeniem. . Wiedziałam, że ten pomysł mu się nie spodoba, ale nie potrafił postawić się w mojej sytuacji. Pewnie dlatego nie protestował. 
-Przyniosę Ci kawę. Małą czarną ? - spojrzał na mnie. Kiwnęłam twierdząco głową, a po chwili Michał zniknął za drzwiami. 
-Filip, proszę Cię. - szepnęłam gładząc jego dłoń. Czułam tylko jak moje policzki bardziej stają się mokre od łez. - Nie mogę stracić Ciebie, przecież wiesz, że nie poradzę sobie z tym. 
Moje wywody na ten temat przerwał dzwoniący telefon. Musnęłam jeszcze delikatnie policzek Filipa i opuściłam salę, aby odebrać. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Karolina. 
-Karolina, co jest ?
-..
-Halo, Karolina ?! - krzyknęłam do słuchawki, jednak na marne. 
Ruszyłam w pogoni za Michałem. Znalazłam go przy automacie do kawy. Powiedziałam mu o telefonie i razem z nim wybiegłam ze szpitala. Wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy z piskiem opon. nie przeszkadzało mi nawet to, że kilkakrotnie przekraczał dozwoloną prędkość. Zatrzymał się pod blokiem. Wbiegliśmy do środka, a później po schodach na odpowiednie piętro. Weszłam do mieszkania i rozejrzałam się dookoła. W salonie i kuchni nie było jej. Wbiegłam na piętro. W moim pokoju było pusto, tak jak w pokoju w którym miał nocować Kubiak. Zostało jeszcze jedno pomieszczenie. W sumie to dwa. W pokoju filipa też jej nie było. Wtargnęłam do łazienki. 
-Michał ! - krzyknęłam gdy tylko ją zobaczyłam. 



_________________________________________________
Eh.. Jakiś taki krótki, przepraszam. ;<
Trochę późno, ale jest. ;D
Mam nadzieję, że się podoba. ;)


4 komentarze:

  1. Podoba się i to jak! ;D
    Umiesz trzymać w napięciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak nie ma napięcia?! : oooooo Serce to myślałam, że mi wyskoczy! : o
    Matko Boska! Co to będzie!? : o
    Dodaj nowy jak najszybciej! :D
    Pozdrawiam i życzę udanego Sylwka! ;-*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma żadnego napięcia, nic się tutaj nie dzieje. ;<
      Ale i tak dziękuję za miłe słowa ! ;D
      Również pozdrawiam. ;***

      Usuń