sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 16.



Spojrzałam na Michała i niepewnie go objęłam. Wiedziałam, że nie potrzebuje teraz głupich słów, tylko czyjegoś milczenia i osoby, przy której będzie mógł być spokojny. Chciałam, aby czuł, że na mnie może zawsze liczyć. 
-Dziękuję. - szepnął.
-Nie masz za co mi dziękować. - uśmiechnęłam się sama do siebie. 
-Będę już uciekał. - podrapał się po karku.
-Przecież Cię nie wyganiam. - zaśmiałam się.
Siatkarz wstał z mojego łóżka i podszedł do zdjęć wiszących na ścianie.
-Mam nadzieję, że kiedyś będę miał okazję zawisnąć tutaj. - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Na mojej twarzy pojawił się szerszy uśmiech. Podeszłam do półki, w której miałam schowane swoje rzeczy typu zdjęcia, notesy, kartki etc. Zaczęłam szperać pomiędzy zdjęciami, a siatkarz podszedł do mnie i zaglądał przez ramię zastanawiając się co robię. 
-Mam ! - krzyknęłam tak, jakbym odkryła Amerykę jak Krzysztof Kolumb. 
-Ale co ? - spojrzał na mnie.
Pokazałam mu zdjęcie, które jakiś czas temu znalazł w jednym z folderów na dysku mojego komputera. Widząc to zdjęcie od razu zaczął się śmiać, a ja zrobiłam to samo. Podeszłam do pozostałych zdjęć znajdujących się na ścianie i przywiesiłam je wśród pozostały. Przyjmującemu wyraźnie poprawił się humor, co mnie bardzo cieszyło. 
-Czym to sobie zasłużyłem ? - zapytał niepewnie.
-Tym, że jesteś. - spojrzałam na niego uśmiechając się. 
Misiek już nic nie odpowiedział, tylko mocno mnie przytulił do siebie. Odwzajemniłam jego uścisk i jakieś dobre pięć minut tonęliśmy w swoich objęciach. Oczywiście jakby to było, gdyby tej cudownej chwili ktoś nie przerwał. Przecież to było jasne, że któryś z siatkarzy wpadnie i czar pryśnie, ehh.
-Chodźcie, gramy w karty ! - krzyknął nie kto inny jak Igła otwierając drzwi.
Momentalnie odsunęliśmy się z Michałem od siebie, a Igła zmierzył nas tylko wzrokiem i podszedł do nas szczerząc się. Stanął pomiędzy nami i złapał mnie za rękę ciągnąć w stronę drzwi. 
-Nie idę nigdzie. - skrzywiłam się.
-No chooooodź, pośmiejemy się z Pita i Bartka. - Igła spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
Westchnęłam tylko ,a nim się obejrzałam Krzysiek wraz z Michałem wyciągnęli mnie za ręce z pokoju i prowadzili w stronę "miejsca gry" (czyt. pokoju Bartka i Piotrka). Siatkarze weszli przodem, ale ja gdy weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła aż cofnęłam się. Nie żeby było coś złego w czternastu dwumetrowych kolesiach bez bluzek, no nie wszyscy dwumetrowi, ale większość tak. Zapewne zachowalibyście się tak samo jak ja, więc wiecie. Misiek spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko zasłoniłam oczy dłonią.
-Moglibyście się chociaż ubrać ! - krzyknęłam wymachując jedną rękę, a przez palce drugiej spoglądałam na nich.
No tak, przecież oni byli przyzwyczajeni do swojego towarzystwa więc przywitała mnie salwa śmiechów, eh.. Jakie ja mam ciężkie życie, tego to wy nie wiecie.
-Nie stresuj się, wiem że moja klata Ci się podoba. - Bartman podszedł do mnie.
W jego ślady poszli pozostali. Już po chwili wokół mnie powstało tak zwane "kółko różańcowe". Perfumy każdego z siatkarzy się zmieszały i zapach nie był za ładny. Wydostałam się z oblężenia siatkarzy i usiadłam na łóżku.
-Grasz ? - zapytał grzecznie Bartek.
-Nie ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Cała czternastka zmierzyła mnie wzrokiem i jak gdyby nigdy nic rozsiedli się na podłodze. Zaczęli swoje zabawy kartami. Nie powiem, bo miałam niezły ubaw. Ich miny przy przegranych akcjach, a zarazem innych przy wygranych były mistrzowskie. Śmiali się sami z siebie ! Gdy byli zajęci kłóceniem się kto więcej razy wygrał niepostrzeżenie opuściłam pokój dwójki dryblasów o imieniu Piotrek i Bartek. Cichutko zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Było dość późno. Weszłam do pokoju i zabrałam telefon. Windą zjechałam na dół i wyszłam z pomieszczenia. Lubiłam spacery przy świetle księżyca. Wykręciłam numer do brata.
-...
-Cześć Filip.
-...
-Kiedy przyjedziecie ? Stęskniłam się za wami.
-...
-Nie no, co Ty. Nie jest mi tutaj źle. Po prostu stęskniłam się za moim starszym braciszkiem. Dawno nie rozmawialiśmy ze sobą i w ogóle. Karoliny też dawno nie wiedziałam.
-...
-No dobrze. To daj mi znać czy uda Ci się przyjechać w ten weekend. 
-...
-Ja też Cię kocham, śpij dobrze.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i wsunęłam telefon do kieszeni spodni. Ku mojemu zdziwieniu ktoś stanął za mną i narzucił na moje ramiona kurtkę. 
-Przeziębisz się i kto będzie nas ratował ? - zaśmiał się.
-Dziękuję. - odwróciłam się w stronę wybawiciela chłodu i uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość. - wyszczerzył się.
Odwróciłam się ponownie w stronę spalskiego lasu i spoglądałam na niebo. Nie wiedzieć dlaczego wraz ze swoim wybawicielem odeszłam dość spory kawałek od ośrodka. No ale co tam, było jasne niebo, na którym ładnie widniały gwiazdy i księżyc. Nie było pełni, ale wśród gwiazd ładnie wyglądał ten "rogalik". 
-Jesteś jeszcze piękniejsza w świetle księżyca. - szepnął mi do ucha.
Stanęłam jak wryta słysząc te słowa. Odwrócił mnie w swoją stronę i stanął bliżej mnie. Odgarnął kosmyk włosów za moje ucho i spojrzał w moje oczy. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, tak jak i na mojej. Pogładził dłonią mój policzek, a ja niepewnie ułożyłam dłonie na jego torsie. Nasze twarze przybliżyły się do siebie. Serca biły nierytmicznym biciem, a oddechy były nierównomierne..



6 komentarzy:

  1. nie wiem co ty chcesz, ale mi sie podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak romantycznie :)
    czekamy na następny rozdział!

    zapraszamy do siebie http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah te romantyczne zakończenia.... *_____________*

    Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę romantyzmu nie zaszkodzi, a co się będę. ;D

      Również pozdrawiam. ;**

      Usuń