środa, 14 listopada 2012

Rozdział 3.



-Dlaczego tak nas nie lubisz ? - zapytał niepewnie Łukasz wchodząc do środka.
-Nie nie lubię Was, jestem Wasza fanką, na prawdę. - spojrzałam na niego.
-Więc o co chodzi ? - zdziwił się.
-Po prostu tak będzie lepiej. - uśmiechnęłam się sztucznie. 
-Lepiej ? Przecież nic nie stracisz, jeżeli lepiej nas poznasz. - uśmiechnął się delikatnie.
-Może i tak, ale po co mi to, skoro po dwóch miesiącach ta bajka się skończy ? - usiadłam na łóżku.
-A może i nie ? - Łukasz usiadł obok mnie. 
Spojrzał mi prosto w oczy, a ja odwzajemniłam tym samym. Wpatrywałam się w niego dobrą chwilę, ale po chwili się ocknęłam i odwróciłam wzrok.
-Przepraszam Cię, ale jestem zmęczona. - wstałam i otworzyłam drzwi. 
-Dobranoc. - szepnął siatkarza i wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. 
Potrząsnęłam głową, aby się trochę ogarnąć i ponownie położyłam się do łóżka. Spojrzałam na ścianę, po czym podniosłam telefon z szafki nocnej. Było przed godziną 23. Włożyłam słuchawki od MP4 do uszu pochłaniając się w piosenki. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 

***

Obudziłam się o godzinie 8. Mimo iż poranek miałam wolny chciałam zjeść spokojnie śniadanie, bez towarzystwa gwiazdorów. Szybko podniosłam się z łóżka, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy tylko przeczesałam pozwalając im swobodnie opaść na ramiona. Delikatnie użyłam perfum i opuściłam łazienkę. Telefon włożyłam do kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Stanęłam przy windzie naciskając przycisk. 
-Chodźmy lepiej schodami, bo jeszcze nas pogryzie w tej windzie. - usłyszałam za sobą.
-Tsaa.. - westchnęłam i weszłam do windy.
Drzwi się zamknęły. Po chwili byłam już na parterze, więc opuściłam windę. W drodze do stołówki znów doszły jakieś szmery do mnie.
-Ładna.. Chamska.. - słyszałam co kilka słów.
Nie zwracając na to uwagi weszłam na stołówkę.
-Guten Tag. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Kobieta odpowiedziała tym samym i nałożyła mi na talerzyk rybę po grecku. Podziękowałam i usiadłam przy stoliku. Zabrałam się za jedzenie śniadania. Jeden z siatkarzy przysiadł się do mnie.
-Cześć. - wyszczerzył się.
-Cześć. - uśmiechnęłam się delikatnie. 
-My się jeszcze nie znamy, ale.. - przerwałam mu.
-Ja Pana znam, ale Pan mnie nie. - zaśmiałam się.
-Taaaak ? - siatkarz zrobił minę myśliciela. - I nie "pan" tylko Michał. Ewentualnie Dzik. - obydwoje się zaśmialiśmy, a on wystawił rękę w moją stronę.
-Marlena, ale dla przyjaciół Lena. - uścisnęłam jego dłoń. 
-Nie jesteś wcale taka zła. - Michał się zaśmiał.
-Wiesz, dzięki. - wytknęłam w jego kierunku język. 
Jeszcze chwilę z nim porozmawiałam. Przeprowadziliśmy nawet dość miłą rozmowę, co mnie nie zdziwiło. Wiedziałam, że Misiek jest miłym chłopakiem. Przecież nie raz się z nim spotkałam na meczu, ale na szczęście tego nie pamiętał. I całe szczęście. Przecież pomyślałby sobie, że jestem jakąś napaloną fanką siatkówki, a w sumie to tak nie jest. Lubiłam Michała za charakter i w ogóle za całokształt. Bardzo sympatyczny człowiek. Na szczęście nie wywiesiłam na ścianie pokoju wszystkich zdjęć, które zabrałam ze sobą. Gdyby siatkarze je zobaczyli to chyba by mnie wyśmiali. 
-To ja idę. - posłałam uśmiech w kierunku siatkarza.
-Może przejdziemy się gdzieś wieczorem ? - spojrzał na mnie. 
-Czemu nie. - podniosłam się i zabrałam talerz.
Odstawiłam brudne naczynia i wyszłam ze stołówki. Odebrałam dzwoniący telefon i wyszłam z budynku. Usiadłam na ławce przed ośrodkiem i chwilę porozmawiałam z bratem. Wypytywał się ogólnie o to jak się tutaj czuję, czy nikt mi nie dokucza i czy nie chcę wracać. Na dwa ostatnie pytania odpowiedziałam bez owijania w bawełnę NIE. Nie miałam ochoty opowiadać mu jak to jest z siatkarzami, bo chciałam sobie z tym wszystkim poradzić sama. Rozłączyłam się i z uśmiechem spojrzałam na niebo. Pogoda była piękna. Słońce świeciło, jasne niebo więc cóż więcej chcieć ? Wstałam i weszłam do ośrodka. Przy recepcji napotkałam Miśka, więc razem z nim spokojnym spacerkiem po schodach weszliśmy na nasze piętro. Tak, mieszkaliśmy na tym samym piętrze. A co do schodów.. Nie chciało nam się czekać na windę. Michał odprowadził mnie pod same drzwi.
-Wpadnę po Ciebie koło 19, pasuje ? - uśmiechnął się delikatnie.
Kiwnęłam twierdząco głową i otworzyłam drzwi wchodząc do pokoju. 


2 komentarze:

  1. Ten Misiek to chyba lubi spacerować. :D hahaha ♥
    Świetny rozdział, czekam na następny. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widocznie woli użyć swoich kończyn niż czterech kółek. ;D ;***

      Usuń