czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 40.





Spojrzałam pytająco na Michała, a ten tylko dziwnie się wyszczerzył i wzruszył bezradnie ramionami. Nim osobnik zakłócający nam spokój wszedł do tak zwanego salonu, ja niezauważalnie zniknęłam. Oczywiście weszłam tylko do pokoju, który miał należeć do mnie. Zabrałam się za rozpakowywanie swoich rzeczy. Kiedy chowałam ubrania do szafy rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę. - szepnęłam i spojrzałam w stronę uchylających się wejściowych drzwi. 
-Dlaczego uciekłaś ? - Misiek podszedł do mnie i objął mnie w pasie, po czym odłożył ubrania, które trzymałam na łóżko.
-Michał, nie chcę aby oni myśleli, że Cię wykorzystuję. - westchnęłam i usiadłam na łóżku. 
-Słońce. - kucnął pomiędzy moimi nogami. - Nie mów tak. - chwycił moje dłonie i pocałował je. - Nikt tak nie pomyśli, rozumiesz?
-A co jeżeli tak będzie ?
-Boisz się? - na te pytanie kiwnęłam tylko twierdząco głową, a ten mocno mnie przytulił. - Nie masz czego. Oni na prawdę są fajnymi facetami i nic Ci nie zrobią.
-Michał.. - szepnęłam. - Dziękuję.
Nie odpowiedział nic. Uniósł głowę ku górze i delikatnie musnął moje usta. Uśmiechnęłam się, a ten podniósł się i wyszedł. Ponownie zabrałam się za chowanie swoich ubrań. Bynajmniej miałam taka zajęcia i nie nudziło mi się. 
-Idziesz z nami ? - do mojego pokoju wtargnął Russell.
-Puka się! - krzyknęłam. - Gdzie ?
-No jak to gdzie ? - westchnął załamując ręce. - Na zakupy.
-A muszę? - zerknęłam na niego chowając ostatnie ubrania. 
-Tak? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Musisz nam powiedzieć co mamy kupić, żebyś mogła nam gotować obiadki.
-Chyba Cię pogięło. - parsknęłam śmiechem. - No to poczekajcie, przebiorę się tylko.
Kiwnął głową, głupio się wyszczerzył i wyszedł. Głośno westchnęłam i ponownie otworzyłam szafę. Wzięłam ubrania i zaszyłam się w łazience. Przebrałam się, spięłam włosy w koka, spryskałam ciało mgiełką truskawkową i po kilku minutach wyszłam. Jak gdyby nigdy nic na moim łóżku leżał sobie Michał.
-A panu coś się nie pomyliło? - stanęłam nad nim i zaśmiałam się.
-No już myślałem, że na te zakupy dzisiaj nie pójdziemy. - westchnął podnosząc się z łóżka. 
Zabrałam jeszcze swoją torbę i opuściliśmy mój domniemany pokój. Po drodze z salonu zgarnęliśmy Holmesa i razem z nim wyszliśmy zamykając drzwi na klucz. Przechodząc obok domków wyglądających na jednorodzinne Michał informował mnie kto w którym mieszka. Zatrzymaliśmy się przy jednym z nich. Spojrzałam pytająco na Michała i Russella.
-Damian i Matteo chcieli pójść z nami. - westchną niepewnie.
-Nie dało się powiedzieć tego zanim wyszliśmy? - założyłam ręce uważnie mu się przyglądając.
-Przepraszam, no. - objął mnie w pasie i delikatnie musnął moje usta. 
-Uuuuu. - usłyszeliśmy za sobą. - Michał, dlaczego ja jeszcze nie poznałem tej oto pięknej osoby? - wysunął dłoń w moją stronę. - Damian Wojtaszek jestem. 
-Marlena Smith. - niepewnie się uśmiechnęłam i uścisnęłam jego dłoń.
-Piękne imię dla pięknej kobiety. - w grę wkroczył drugi osobnik, sama z siebie wywnioskowałam, że to niejaki Matteo. - W sumie w Polsce są same piękne panie. - wysunął dłoń ku mojej osobie. - Matteo Martino, miło mi. 
-Mnie również. - uścisnęłam jego dłoń. - Marlena Smith.
-Ale nie lubi jak się do niej mówi Marlena. - Kubiak się zaśmiał i objął mnie w pasie. - Woli po prostu Lena.
Zaśmialiśmy się i ponownie ruszyliśmy w drogę na tak zwane zakupy. Weszliśmy do pobliskiego hipermarketu i ruszyliśmy w jego podbój. Wrzucałam do koszyka tylko niezbędne rzeczy, ale oczywiście Michał i Russell musieli wrzucić to co im było najbardziej potrzebne, czyli alkohole. Bo przecież bez tego się nie obejdzie, prawda? Michał przy kasie zapłacił za wszystkie rzeczy z koszyka i przed wejściem czekaliśmy na pozostałych, którzy się zagubili. Kiedy wyszli skierowaliśmy się w drogę powrotną. 
-To co, dzisiaj u nas? - Wojtaszek spojrzał na nas szczerząc się.
-Jasne, o której ? - Kubiak spojrzał na kolegę i mocniej ścisnął moją dłoń.
-O 20? 
-Pasuje! - Russell klasną w dłonie.
Dwójka panów weszła na swoją posesję, że tak powiem, a my weszliśmy do naszego lokum mieszkalnego. Panowie oczywiście nie mieli zamiaru rozpakowywać rzeczy, dlatego też rozsiedli się na kanapie przed TV, a ja zaszyłam się w kuchni wszystko chowając. Rozległ się dzwonek do drzwi. odczekałam chwilę, ale oczywiście się nie ruszyli.
-Super. - mruknęłam pod nosem i podeszłam do drzwi, które otworzyłam.
-Przepraszam, chyba coś pomyliłem..




_________________________________________
Powoli zbliża się koniec tej historii. ;<
Ale o epilogu postaram się Was poinformować. ;)



10 komentarzy:

  1. Już koniec?
    łamiesz mi serce, ale okej...
    No ale jak zawsze świetne i mam nadzieję,że się dobrze zakończy!
    pozdrawiam I♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę jeszcze pomyśleć nad epilogiem, więc nie powiem jak się zakończy. ;D

      Usuń
  2. jaki koniec?! ;O
    końce są takie złe.. a epilogi to już zło w najczystszej postaci!

    a tak by the way..
    świetny rozdział. :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieje, ze szzcesliwy koniec ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniec?? Robi mi się smutno ;c Fajny rozdział Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. taak szybkoo ? ;( miejmy nadzieję, że będzie 'happy end', a może nas zaskoczysz ? ^.^
    kto to może być? :d
    świetny!

    OdpowiedzUsuń